Home Książki Autorzy Rosamunde Pilcher Znana również jako: Jane Fraser Rosamunde Pilcher (ur. jako Rosamunde Scott) - brytyjska pisarka. Przyszła na świat w Kornwalii. Uczyła się w Miss Kerr-Sanders' Secretarial College. W czasie II wojny światowej służyła w Royal Navy. Tworzyła opowiadania i powieści. Na początku swej kariery używała pseudonimu literackiego Jane Fraser. Była szczególnie popularna w Republice Federalnej Niemiec (RFN). Uhonorowana Orderem Imperium Brytyjskiego (The Most Excellent Order of the British Empire). Rosamunde Pilcher żył 94 lata. Wybrane książki: "Antother View" (1969, pierwsze polskie wydanie: "Inne spojrzenie", Prószyński i S-ka, 1997), "The Day of the Storm" (1975, polskie wydanie: "Czas burzy", Wydawnictwo Książnica, 2006), "Wild Mountain Thyme" (1979, polskie wydanie: "Dziki tymianek", Wydawnictwo Książnica, 2006), "The Blue Bedroom and Other Stories" (1985, polskie wydanie: "Błękitna sypialnia", Wydawnictwo Książnica, 2007). Mąż: Graham Hope Pilcher ( 2009, jego śmierć), 4 dzieci: 2 córki: Fiona (ur. 1948) i Philippa (ur. 1953) oraz 2 synów: Robin (ur. i Mark (ur. 1958). Średnia ocena książek autora 6,0 / 10 1 310 przeczytało książki autora 1 396 chce przeczytać książki autora 45 fanów autora Zostań fanem Cytaty Popularni autorzy
Książka The Day of the Storm autorstwa Pilcher Rosamunde, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 38,65 zł. Przeczytaj recenzję The Day of the Storm. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Luty to miesiąc miłości. Z tej okazji stacja Romance TV przygotowała wyjątkową, romantyczną ofertę z ekranizacjami książki znanej na całym świecie autorki romansów Posamune Pilcher. W Walentynki już o godz. 18:05 zapraszamy na film „Rosamunde Pilcher: Synowe” prezentujący historię silnej kobiety, która chce pokierować życiem swoich synów, co niekoniecznie spotka się ze zrozumieniem i akceptacją ich życiowych partnerek. Z kolei w Walentynkowy wieczór widzowie stacji mogą obejrzeć dwuczęściowy film „Rosamunde Pilcher: Tylko jeden pocałunek”, który przedstawia historię małżeństwa Valentine i Nicholasa. Valentine, autorka popularnych poradników na temat wychowania dzieci, symbol perfekcyjnej matki i pani domu, dowiaduje się, że mąż chce się z nią rozwieźć i wyprowadzić się z dziećmi… TYDZIEŃ 1 – 7 LUTEGO PREMIERY FILMOWE Z CYKLU „UCZUCIA POD WYSOKIM NAPIĘCIEM – WENECKIE NOCE Z DONNĄ LEON“ Niedzielne, lutowe wieczory uprzyjemnią widzom adaptacje filmowe powieści kryminalnych amerykańskiej pisarki Donny Leon z charyzmatycznym komisarzem Brunettim w roli głównej. Obiecujemy sporo mocnych wrażeń, podczas gdy komisarz będzie tropić złoczyńców w najbardziej tajemniczych zakątkach Wenecji! Donna Leon: Wenecki finał Donna Leon: Venezianisches Finale Niemcy 2003 Premiera: niedziela, 2 lutego o godz. 20:00 W gmachu opery w Wenecji panuje wielkie poruszenie. Słynny dyrygent, Helmut Wellauer, leży martwy w swojej garderobie. Zapach gorzkich migdałów wskazuje na użycie cyjankali, a co za tym idzie – otrucie. Komisarz Brunetti przesłuchuje podejrzanych i jest nieco zaskoczony. Prawie wszyscy współpracownicy dyrygenta mieli powód, żeby pozbawić go życia. Maestro był bardzo niesympatyczną osobą. Czy śpiewaczka Flavia Petrelli chciała pozbyć się dyrygenta, ponieważ ją szantażował? A może to jego żona, o 40 lat młodsza Elisabeth, zapragnęła spadku po zamożnym małżonku? Donna Leon: Wpływowi przyjaciele Donna Leon: Feine Freunde Niemcy 2003 Premiera: niedziela, 2 lutego o godz. 21:50 Czy komisarz Brunetti straci dach nad głową? Na to wygląda, ponieważ Rossi, nadgorliwy biurokrata z miejskiego urzędu, oznajmia, że na budynek, w którym znajduje się mieszkanie własnościowe komisarza, nie wydano zezwolenia na budowę. Surowe prawo obowiązujące w mieście przewiduje za to bardzo wysoką karę pieniężną lub sankcje w postaci wyburzenia budynku. Wenecjanin Brunetti, będący w zasadzie gorącym zwolennikiem przestrzegania prawa, szybko zdaje sobie sprawę, że problemy tego rodzaju można rozwiązać jedynie z pomocą „super przyjaciół”. Ale gdy niedługo potem Rossi ginie w wypadku, w Brunettim budzi się dusza kryminologa. Donna Leon: Na wieczny sen Donna Leon: Sanft entschlafen Niemcy 2004 Premiera: niedziela, 2 lutego o godz. 23:45 Z komisarzem Brunettim kontaktuje się zakonnica Maria Testa, która jest opiekunką matki policjanta mieszkającej w domu opieki „St. Leonardo”. Marię dziwi fakt, że w zakładzie umiera nagłą śmiercią pięciu całkiem zdrowych pacjentów. Zakonnica przypuszcza, że zostali oni zamordowani ze względu na spadek. Brunetti ma do tego sceptyczny stosunek, ale decyduje się na rutynową wizytę u przeoryszy. Nie odkrywa nic, co mogłoby wskazywać na zabójstwo. Kiedy jednak Maria zostaje potrącona przez samochód i ciężko ranna zapada w śpiączkę, komisarz nie wierzy, że był to nieszczęśliwy wypadek. Donna Leon: Acqua Alta Donna Leon: Acqua Alta Niemcy 2004 Premiera: poniedziałek, 3 lutego o godz. 01:30 Wenecja w czasie zimowej powodzi. Jest zimno, a w biurze Brunettiego przestały działać grzejniki. Komisarz otrzymuje wiadomość o pobiciu Brett Lynch, amerykańskiej archeolożki. Policja zakłada, że był to napad na tle rabunkowym. Brunetti, który zna archeolożkę od bardzo dawna, dowiaduje się od zatroskanej przyjaciółki Brett, Flavii Petrelli, że mogła to być próba niedopuszczenia do spotkania Brett z kustoszem muzeum, Semenzato. Śledczy postanawia przyjrzeć się całej sprawie z bliska i rozpoczyna prywatne śledztwo. PREMIERY FILMOWE Z CYKLU „PO WSZE CZASY – Z ROSAMUNDE PILCHER” Pragnąc uczcić „Matkę kornwalijskiego romantyzmu”, zmarłą przed rokiem w wieku 96 lat, znakomitą pisarkę, Rosamunde Pilcher, Romance TV wyemituje z okazji pierwszej rocznicy jej śmierci czteroczęściową serię zatytułowaną „Rosamunde Pilcher: Cztery kobiety”. Kolejne odcinki tej dramatycznej sagi widzowie obejrzą w każdy wtorek o godz. 20:55. Seria opowiada o losach majętnej rodziny Aird, zamieszkałej od wieków we wspaniałej rezydencji Balnaird House na Wyżynie Szkockiej. Rosamunde Pilcher: Cztery kobiety – Tajemnica Virginii, cz. 1 Rosamunde Pilcher: Vier Frauen – Virginias Geheimnis, Teil 1 Niemcy/Wielka Brytnia 2010 Premiera: wtorek, 4 lutego o godz. 20:55 Edmund Aird jest od dawna w szczęśliwym związku małżeńskim z Virginią. Małżonkowie mają dwoje dzieci. Jednak Virginia skrywa tajemnicę, którą zna wyłącznie Violet, jej teściowa. Przed 22 laty Virginia spędziła noc ze swoim amerykańskim przyjacielem, Conradem Tuckerem i do dziś nie jest pewna, kto jest biologicznym ojcem Laury – jej mąż Edmund czy też Conrad. Przeszłość dościga Virginię, gdy pewnego dnia pojawia się u niej Conrad, który zobaczył zdjęcie Laury w jednym z ilustrowanych czasopism. Jest przekonany, że to on jest biologicznym ojcem dziewczyny. Przyjazd mężczyzny powoduje zamęt w rodzinie, dochodzi nawet do próby szantażu. Między małżonkami rodzi się zwątpienie i brak zaufania. Czy wieloletnie uczucie przerodzi się w nienawiść? PREMIERY FILMOWE Z CYKLU „POZWÓL, BY W TWYM SERCU ZAGOŚCIŁO SŁOŃCE” Na zimowe wieczory stacja Romance TV przygotowała wyjątkowy repertuar, który sprawi, że w sercach widzów ponownie zagości lato! Zapraszamy w podróż do ciepłych krajów. Fani miłosnych wzruszeń przeżyją niezwykłe chwile podczas oglądania dwóch premier telewizyjnych: „Lato w Salamance” i „Lato w Oksfordzie” emitowanych w kolejne środy o godz. 20:50. Lato w Salamance Ein Sommer in Salamanca Niemcy 2019 Premiera: środa , 5 lutego o godz. 20:50 Siostry Rike i Nicola mieszkają daleko od siebie i mają kompletnie różne usposobienia. Spotykają się raz w roku, by spędzić wspólnie urlop. Za każdym razem organizacją wyjazdu zajmuje się jedna z sióstr, a druga towarzyszy jej, nie kwestionując wyboru i celu podróży. W tym roku planowaniem wyjazdu zajmuje się Nicola. Rike jest zachwycona, gdy docierają do Salamanki. Okazuje się, że siostra tym razem postanowiła dołączyć do grupy wolontariuszy pracujących przy rozbudowie Drogi Świętego Jakuba. Przez dwa tygodnie mają mieszkać w małym schronisku i porządkować ścieżkę wiodącą do źródełka, położoną w niewielkiej odległości od oficjalnej trasy pielgrzymkowej. Początkowo Rike chce zrezygnować, ale zmienia decyzję, kiedy dowiaduje się o kłopotach małżeńskich siostry. TYDZIEŃ 8–14 LUTEGO PREMIERY FILMOWE Z CYKLU „UCZUCIA POD WYSOKIM NAPIĘCIEM – WENECKIE NOCE Z DONNĄ LEON“ Donna Leon: Dowód Donna Leon: Beweise, dass es böse ist Niemcy 2005 Premiera: niedziela, 9 lutego o godz. 20:00 Po powrocie z urlopu komisarz Brunetti dowiaduje się od sierżanta Vianello, że zastępcy komendanta, jego bezpośredniemu zwierzchnikowi Patta udało się podczas jego nieobecności samodzielnie rozwiązać sprawę morderstwa dokonanego na zamożnej wdowie Battestini. Kobietę zamordowała ponoć Florinda, jej pochodząca z Rumunii pomoc domowa. Podczas ucieczki przed policją Florinda nieszczęśliwie upadła, wskutek czego zmarła. Tym samym Patta uznał sprawę za zakończoną. Jednakże zaniepokojony komisarz Brunetti postanawia jeszcze raz badać sprawę, tym bardziej, że jedna z sąsiadek zamordowanej kobiety daje Florindzie wiarygodne alibi. Początkowo Brunetti nie znajduje żadnego motywu zbrodni… aż pewnego dnia w skrytce znajdującej się w mieszkaniu wdowy odkrywa zdumiewający dokument… Donna Leon: Spokojne kanały Donna Leon: Verschwiegene Kanäle Niemcy 2005 Premiera: niedziela, 9 lutego o godz. 21:55 Tym razem obiektem uwagi komisarza Brunettiego jest Akademia Wojskowa w San Martino, gdzie jeden z kadetów miał popełnić samobójstwo. Komisarz Brunetti rozpoczyna śledztwo wbrew woli zastępcy komendanta Patta, który uwielbia „wojskowe klimaty“ i sam chciałby się zająć badaniem sprawy. Komisarz nie wierzy w teorię o samobójstwie młodego mężczyzny i powoli odkrywa, że w elitarnej akademii istniało wiele ukrywanych konfliktów. Ważne wskazówki znajduje syn komisarza, Raffi Brunetti, który pomaga ojcu w śledztwie. Donna Leon: Stacja końcowa – Wenecja Donna Leon: Endstation Venedig Niemcy 2006 Premiera: niedziela, 9 lutego o godz. 23:50 W jednym z weneckich kanałów znaleziono ciało sierżanta Fostera, inspektora ds. Ochrony Zdrowia w głównej kwaterze NATO w Vicenzy. Mężczyzna zmarł od zadanych mu ciosów nożem. Wszystko wskazuje na zbrodnię na tle rabunkowym. Poza tym w kieszeniach denata znaleziono woreczek z kokainą. Komisarz Brunetti wątpi w taki motyw zabójstwa. I jak się ostatecznie okazuje, ma rację. Niedługo potem, zostaje zamordowana przełożona Fostera, doktor Terry Peters. Przed śmiercią udało jej się jednak wysłać do komisarza Brunettiego ciekawe dokumenty, których treść wskazuje, że zabójstwa zostały dokonane, by ukryć skandal związany z trującymi odpadami. Kto stoi za morderstwami? Donna Leon: Prawo laguny Donna Leon: Das Gesetz der Lagune Niemcy 2006 Premiera: poniedziałek, 10 lutego o godz. 01:45 W niewielkiej rybackiej wiosce położonej niedaleko Wenecji na Pellestrinie, jednej z wysp mierzei Laguny Weneckiej, podczas eksplozji na łodzi ginie dwóch mężczyzn. Brunetti jest przekonany, że było to morderstwo. Obdukcja potwierdza jego podejrzenia. Niestety komisarz nie posuwa się w śledztwie ani o krok, ponieważ mieszkańcy wioski są negatywnie nastawieni do funkcjonariuszy policji i nie chcą zeznawać. Elettra, sekretarka zastępcy komendanta Patta, proponuje komisarzowi pomoc. Ma na wyspie krewnych, więc zamierza tam pojechać i zasięgnąć języka. Komisarz Brunetti zgadza się, aczkolwiek niechętnie. Na wyspie Elettra zakochuje się w szarmanckim rybaku imieniem Carlo. Okazuje się, że jej życiu zagraża niebezpieczeństwo… PREMIERA FILMOWA Z CYKLU „PO WSZE CZASY – Z ROSAMUNDE PILCHER” Rosamunde Pilcher: Cztery kobiety – Miłość Laury, cz. 2 Rosamunde Pilcher: Vier Frauen – Lauras Liebe, Teil 2 Niemcy/Wielka Brytnia 2011 Premiera: wtorek, 11 lutego o godz. 20:55 Po śmierci przyjaciela Laura Aird coraz bardziej wycofuje się z życia towarzyskiego. Jej rodzice, Virginia i Edmund, są tym mocno zaniepokojeni. Henry, ich syn mieszkający ze swoją przyjaciółką w Londynie, również stoi na życiowym rozdrożu. Kiedy Virginia dowiaduje się, że dorosła już córka Conrada, mężczyzny, z którym przed laty miała romans, zmarła na raka wyznaje, że Laura jest ich wspólnym dzieckiem. Conrad postanawia polecieć do Szkocji. Sytuacja eskaluje na wielkim balu u rodziny Balmerino. Tymczasem żądny władzy Noel swoimi perfidnymi posunięciami zdołał osiągnąć zamierzony cel, choć w jego małżeństwie z Alexą też nie dzieje się najlepiej, małżonkowie wkrótce mają się rozwieść. PREMIERA FILMOWA Z CYKLU „POZWÓL, BY W TWYM SERCU ZAGOŚCIŁO SŁOŃCE” Lato w Oksfordzie Ein Sommer in Oxford Niemcy 2018 Premiera: środa , 12 lutego o godz. 20:50 Nina Petersen, z wykształcenia historyk, po pięciu latach od ukończenia studiów wraca do Oksfordu. Tam staje się obiektem zainteresowania dwóch mężczyzn. W taksówce spotyka niespodziewanie swoją dawną miłość, profesora Rothwella. Nina pomagała mu kiedyś przy tłumaczeniu listów napisanych w języku niemieckim. W życiu kobiety pojawia się także student Daniel. Okazuje się, że przeszłość chłopaka i ucieczka jego babci z Niemiec dawno temu była przedmiotem badań Niny. NA RAFACH MIŁOŚCI – WALENTYNKI Z ROSAMUNDE PILCHER Jak co roku stacja Romance TV przygotowała z okazji święta zakochanych program obfitujący w romantyczne historie. Tym razem w Walentynki przeniesiemy się do przeuroczej Kornwalii, krainy położonej na południowo-zachodnim krańcu Wielkiej Brytanii, która często stanowi tło powieści Rosamunde Pilcher. Prezentowane premiery telewizyjne są filmowymi adaptacjami tej niezwykle popularnej autorki romansów. Widzowie stacji po raz kolejny przekonają się, że nawet najbardziej przewrotny los zawsze wiedzie do stacji końcowej o nazwie „Miłość”. Rosamunde Pilcher: Synowe Rosamunde Pilcher: Schwiegertöchter Niemcy 2019 Premiera: piątek, 14 lutego o godz. 18:05 Lynette Dawson pragnie spełnić ostatnie życzenie swego zmarłego męża i założyć w jego imieniu fundację, którą mają prowadzić ich dwaj synowie. Kobieta zakłada, że jej obie synowe, obecna – Kim i przyszła – Marisa, również zaangażują się w rodzinne przedsięwzięcie. Okazuje się jednak, że ukochane jej synów mają inne plany życiowe. Kim, z wykształcenia biolog, nie chce rezygnować z zawodowej kariery w Londynie. Natomiast Marisa, dziennikarka, słysząc o planach przyszłej teściowej, zrywa zaręczyny. Lynette nadal żyje w przekonaniu, że nad wszystkim panuje. Innego zdania jest doktor Raymond Murphy, który uważa, że Lynette niszczy swoją rodzinę. Czy postawił prawidłową diagnozę? Rosamunde Pilcher: Tylko jeden pocałunek (cz. 1) Rosamunde Pilcher: Ein einziger Kuss, Teil 1 Niemcy/Wielka Brytania 2015 Premiera: piątek, 14 lutego o godz. 20:55 Trwają przygotowania do ślubu Sophie – córki Valentine i Nicholasa. Nieoczekiwanie Nicholas oświadcza żonie, że zamierza się z nią rozwieść, przeprowadzić do Londynu i zabrać ze sobą dwójkę młodszych dzieci, Lily i Dylana. Valentine, autorka popularnych poradników na temat wychowania dzieci uchodząca za symbol perfekcyjnej matki, dopiero teraz uświadamia sobie, że w ciągu ostatnich lat bardzo zaniedbywała swoją rodzinę, zbyt intensywnie poświęcając się pracy zawodowej. Wie, że musi zrobić wszystko, by odzyskać zaufanie swoich dzieci. Z pomocą ma jej przyjść znajomość z dziennikarzem, Danielem Barrasem… Rosamunde Pilcher: Tylko jeden pocałunek (cz. 2) Rosamunde Pilcher: Ein einziger Kuss, Teil 2 Niemcy/Wielka Brytania 2015 Premiera: piątek, 14 lutego o godz. 22:50 Valentine po przeczytaniu artykułu na swój temat, który oczernia ją jako matkę i zawiera wiele intymnych informacji z jej życia, zrywa wszelkie kontakty z Danielem. Tym bardziej, że Nicholas mógłby je wykorzystać przeciwko niej w toczącej się sprawie rozwodowej. Artykuł przyczynia się również do tego, że wydawnictwo, dla którego pracuje Valentine, rozwiązuje z nią umowę dotyczącą publikacji kolejnego poradnika. Na dodatek córka Valentine Sophie martwi się o swoją karierę adwokacką. Młoda kobieta jest w ciąży i obawia się, że zbyt długi urlop macierzyński sprawi, że będzie miała kłopoty w pracy i straci szansę na zostanie partnerem w kancelarii. Na weselu Sophie dochodzi do dramatycznego nieporozumienia pomiędzy Valentine i Nicholasem. Czy istnieje w ogóle możliwość naprawy błędów popełnionych w przeszłości? TYDZIEŃ 15–21 LUTEGO PREMIERY FILMOWE Z CYKLU „UCZUCIA POD WYSOKIM NAPIĘCIEM – WENECKIE NOCE Z DONNĄ LEON“ Donna Leon: Mroczna godzina Donna Leon: Die dunkle Stunde der Serenissima Niemcy 2008 Premiera: niedziela, 16 lutego o godz. 20:00 U komisarza Brunettiego pojawia się Claudia Leonardo, studentka jego żony Paoli. Młoda kobieta jest zainteresowana wznowieniem pewnego postępowania. Brunetti obiecuje załatwić jej kontakt z adwokatem i umawia się z nią na następny dzień. Ale Claudia nie dociera na komisariat. Okazuje się, że zginęła od ugodzenia nożem. Komisarz Brunetti dowiaduje się od babci dziewczyny, że jej wnuczka chciała walczyć o przywrócenie honoru dziadka, który jako młody oficer nabył w faszystowskich Włoszech cenne obrazy, podobno na drodze szantażu. W oczach rodziny pozostał on jednak człowiekiem honoru. Drogocenne obrazy zniknęły, wnuczka została zamordowana… Na właściwy trop komisarz Brunetti trafia tylko dzięki przypadkowemu spotkaniu… Donna Leon: Krwawe kamienie Donna Leon: Blutige Steine Niemcy 2008 Premiera: niedziela, 16 lutego o godz. 21:55 Na weneckim Campo Santo Stefano ginie czarnoskóry mężczyzna, jeden z nielegalnych imigrantów trudniących się sprzedażą fałszowanych markowych torebek i pasków. Z początku wszystko wskazuje na to, że dochodzenie nie ruszy z miejsca. Nie można zidentyfikować ofiary, a zeznania świadków są niedokładne. Nikt nie chce być zamieszany w tę sprawę: zeznań odmówili zarówno właściciele butików sprzedających torebki, którzy tracą zysk z winy ulicznych handlarzy, jak i rodacy zamordowanego. Nikt ponoć nie znał afrykańskiego handlarza, nie był on zarejestrowany w żadnym urzędzie, ani nigdzie zameldowany. Jednak upartemu i kierującemu się intuicją komisarzowi Brunettiemu udaje się dotrzeć do mieszkania denata i znaleźć tam coś, co czyni sprawę jeszcze bardziej tajemniczą, ale i niezwykle intrygującą… Wkrótce potem zwierzchnik nakazuje komisarzowi zaniechać poszukiwań morderców, dając mu do zrozumienia, że kontynuowanie śledztwa wiązałoby się z wielkim niebezpieczeństwem. Donna Leon: Jak przez ciemne szkło Donna Leon: Wie durch ein dunkles Glas Niemcy 2009 Premiera: niedziela, 16 lutego o godz. 23:45 Przybyłym na wezwanie do fabryki szkła komisarzowi Brunettiemu i sierżantowi Vianello ukazuje się przerażający widok: Giovanni de Cal, właściciel fabryki szkła na wyspie Murano, zostaje znaleziony martwy przy piecu rozgrzanym do 1400 stopni. Niebawem patolog Aurino ustala, że mężczyzna został zamordowany. Brunetti chce rozwiązać sprawę tajemniczego morderstwa… Komisarz zmaga się też z kłopotami rodzinnymi, ponieważ jego żona Paola zaprosiła urokliwą ciotkę komisarza, Sophię, aby z nimi zamieszkała. A szanowna ciocia była ongiś utalentowaną oszustką. PREMIERA FILMOWA Z CYKLU „PO WSZE CZASY – Z ROSAMUNDE PILCHER” Rosamunde Pilcher: Cztery kobiety – Dzieje Olivii, cz. 3 Rosamunde Pilcher: Vier Frauen – Olivias Schicksal, Teil 3 Niemcy/Wielka Brytnia 2011 Premiera: wtorek, 18 lutego o godz. 20:55 Laura po dwumiesięcznym pobycie w USA wraca do Szkocji i dowiaduje się, że zmarła jej babka, Violet Aird. Otwarcie jej testamentu zaszokuje wszystkich spadkobierców. Niepokorna dama zapisała bowiem swoje udziały w założonej przez Edmunda firmie Sanford Aird Cubben niejakiej Olivii Thorpe, której nikt nie zna. Edmund obawia się, że rodzina utraci przez to większość udziałów. Okazję chce wykorzystać Noel Keeling, jego były zięć, człowiek pozbawiony jakichkolwiek skrupułów. Przejmuje on kierownictwo w firmie, tym samym wypowiadając wojnę rodzinie Airdsów. TYDZIEŃ 22–29 LUTEGO PREMIERY FILMOWE Z CYKLU „UCZUCIA POD WYSOKIM NAPIĘCIEM – WENECKIE NOCE Z DONNĄ LEON“ Donna Leon: Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie Donna Leon: Lasset die Kinder zu mir kommen Niemcy 2010 Premiera: niedziela, 23 lutego o godz. 20:00 Ciężarna Albanka Rozafa Krasnic jest nielegalną imigrantką. Mieszka we Włoszech. Po ciężkim porodzie lekarz w szpitalu położniczym informuje ją, że dziecko zmarło.. 14 miesięcy później Rozafa zostaje zamordowana. Karabinierzy pod kierownictwem kapitana Marvilli aresztują pediatrę Gustavo Pedrolli, który nielegalnie adoptował syna Rozafy. Dla komisarza Brunettiego metody jego sycylijskiego kolegi, iście z Dzikiego Zachodu, są od dawna solą w oku. Po krótkiej, acz gwałtownej dyskusji, obaj, tak różniący się od siebie policjanci, postanawiają mimo wszystko współpracować. Wspólnie prowadzone śledztwo wkrótce doprowadzi ich do dalszych podejrzanych. Donna Leon: Dziewczyna z jego snów Donna Leon: Das Mädchen seiner Träume Niemcy 2011 Premiera: niedziela, 23 lutego o godz. 21:55 Komisarz Brunetti musi uporać się ze śmiercią matki, ale praca nie pozwala mu przeżyć żałoby spokojnie. Prosto z pogrzebu zostaje wezwany do nowej sprawy. Z kanału wyłowiono zwłoki dziewczynki. Ku wielkiemu zdziwieniu Brunettiego i inspektora Vianello nikt nie zgłasza zaginięcia dziecka. Sądząc po odnalezionych przy niej kosztownościach, dziewczynka była prawdopodobnie złodziejką. Ślady prowadzą do romskiego obozowiska na przedmieściach. Jednak ani Romowie, ani pokrzywdzeni nie są skorzy do zeznań. Komisarzowi przyjdzie się zmagać z głęboko zakorzenionymi uprzedzeniami i z tajemnicami, których ludzie dochowują, aby chronić swoje dzieci, nawet całkiem niewinne – jakby się bali, że spadnie na nie kara za grzechy innych. Donna Leon: Pozory Donna Leon: Schöner Schein Niemcy 2012 Premiera: niedziela, 23 lutego o godz. 23:45 Dla komisarza Brunettiego kolacje u teścia są zazwyczaj koszmarem. Jednak tym razem komisarz poznaje na przyjęciu Frankę Cataldo, fascynującą młodą kobietę, której twarz przypomina maskę. Najwyraźniej kobieta przeszła nieudaną operację plastyczną. Brunetti jest oczarowany jej niesamowitą inteligencją i oczytaniem… PREMIERA FILMOWA Z CYKLU „PO WSZE CZASY – Z ROSAMUNDE PILCHER” Rosamunde Pilcher: Cztery kobiety – Szczęście Alexy, cz. 4 Rosamunde Pilcher: Vier Frauen – Alexas Glück, Teil 4 Niemcy/Wielka Brytnia 2011 Premiera: wtorek, 25 lutego o godz. 20:55 Edmund szuka swojej córki Olivii, która okazuje się być sympatyczną, trzydziestodziewięcioletnią lekarką weterynarii i nigdy dotąd nie słyszała nazwiska Aird. Olivia została adoptowana, a jej biologiczni rodzice to Edmund i nieżyjąca już Pandora Balmerino, z którą Edmund miał romans podczas swojego małżeństwa. Rodzina Airdsów serdecznie przyjmuje Olivię zaszokowaną swoją nową tożsamością. Gdy Noel dowiaduje się o testamencie, próbuje na wszelkie sposoby przeciągnąć Olivię na swoją stronę. Jest bardzo szarmanckim mężczyzną, co powoduje, że Olivia szybko się w nim zakochuje. Dzięki kłamstwom mężczyźnie udaje się nastawić Olivię przeciw nowej rodzinie, co ponownie zbliża go o krok do upragnionego celu – zrujnowania rodziny Airdsów.
Wenn ich dich wiederfinde: Directed by Marc Prill. With Hedi Honert, Frederik Funke, Kirsten Block, Heio von Stetten.
Beatrycze99 EBooki Romanse P Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 5 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 79 osób, 49 z nich pobrało i opinie (0)Transkrypt ( 25 z dostępnych 264 stron) STRONA 1Rosamunde Pilcher ODGŁOSY Lata STRONA 2Hampstead Sekretarka lekarki, ładna dziewczyna w rogowych okula rach, odprowadziła Laurę do drzwi, otworzyła je przed nią i odsunęła się z tak miłym uśmiechem, jakby wizyta miała charakter towarzyski i sprawiła im obu wielką przyjem ność. Znajdujące się za drzwiami lśniące czystością schody wychodziły na Harley Street, której połowa tonęła w ja snym słońcu, druga zaś w głębokim cieniu, rzucanym przez stojące po przeciwnej stronie ulicy budynki. - Piękny dzień - stwierdziła sekretarka i miała rację. W blasku popołudniowego lipcowego słońca wszystko wy dawało się jasne i pogodne. Dziewczyna wyglądała schlud nie. Miała na sobie spódnicę i bluzkę, nylonowe rajstopy podkreślające kształt jej zgrabnych nóg i czarne półbuty. Laura włożyła tego dnia bawełnianą suknię i była bez poń czoch. Ponieważ jednak rano wiał chłodny wiatr, narzuciła na ramiona jasny kaszmirowy sweter, zawiązując z przodu jego rękawy. Laura zgodziła się ze zdaniem sekretarki, ale nie przy szedł jej do głowy żaden inny komentarz dotyczący pogody. Podziękowała więc dziewczynie, choć w gruncie rzeczy po wiadomiła ona jedynie doktor Hickley o przybyciu umó wionej pacjentki i pojawiła się w piętnaście minut później, by odprowadzić ją do wyjścia. - Nie ma za co. Do widzenia, pani Haverstock. - Do widzenia. STRONA 38 Lśniące, czarne drzwi zamknęły się za Laurą. Zostawiła za sobą fasadę wytwornego, imponującego budynku i idąc w dół ulicy, dotarła do miejsca, gdzie jakimś cudem zapar kowała samochód. Kiedy zasiadła za kierownicą, usłyszała za sobą jakiś szelest. Lucy zwinnie przeskoczyła przez oparcie fotela, spadła na jej kolana, stanęła na tylnych ła pach i machając ogonem, polizała ją po twarzy długim ró żowym językiem. - Och, biedna Lucy, musisz umierać z gorąca. - Laura zo stawiła uchylone okno, ale pomimo tego wnętrze samocho du przypominało rozpalony piec. Odsunęła dach i od razu poczuła się lepiej. Lucy dyszała jeszcze przez chwilę, by podkreślić ogrom swych cierpień i okazać wyrozumiałość oraz miłość. Kocha ła tylko Laurę, ale jako uprzejme, dobrze wychowane stwo rzenie co wieczór witała serdecznie jej wracającego z pra cy męża. Alek zawsze mówił, że poślubienie Laury było swego rodzaju transakcją wiązaną: zyskał nową żonę i psa jako nieodłączny dodatek. Kiedy Laura potrzebowała powiernika, ujawniała przed Lucy tajemnice, z których nie zwierzyłaby się nikomu inne mu. Nawet Alekowi. Szczególnie Alekowi, ponieważ tajem nice te dotyczyły zwykle jego osoby. Zastanawiała się cza sem, jak postępują inne zamężne kobiety. Czy ukrywają swe myśli przed mężami? Na przykład Marjorie Anstey, która była żoną George'a od szesnastu lat i organizowała mu całe życie, poczynając od czystych skarpetek, a kończąc na kupowaniu biletów lotniczych. Albo Daphne Bouldersto- ne, flirtująca bezwstydnie z wszystkimi poznanymi mężczy znami, którą często widziano w ustronnych restauracjach podczas intymnych obiadów z cudzymi mężami. Czy Daph ne dopuszczała Toma do swych tajemnic, narażając się na śmiech z własnej głupoty? A może Tom był naprawdę tak zimny i obojętny, jak się wydawał? Może po prostu nic go to nie obchodziło. Laura miała nadzieję, że w przyszłym ty godniu, podczas planowanych od dawna wspólnych wakacji STRONA 49 w szkockiej miejscowości Glenshandra, będzie miała czas przyjrzeć się uważnie obu małżeństwom i znaleźć odpowie dzi na niektóre z nurtujących ją pytań... Wciągnęła głęboko powietrze, zirytowana własną głu potą. Zupełnie nie wiedziała, dlaczego siedzi w samocho dzie, układając tego rodzaju plany, skoro wie już dobrze, że wcale nie pojedzie do Szkocji. Doktor Hickley nie owija ła niczego w bawełnę. „Załatwmy to jak najszybciej, nie traćmy czasu. Kilka dni w szpitalu, a potem dłuższy odpo czynek..." Doszło do tego, czego Laura od dawna się bała. Postano wiła wyrzucić ze swych myśli Daphne oraz Marjorie i skon centrować uwagę na Aleku. Wiedziała, że musi być ener giczna i zdecydowana, że musi opracować plan działania. Bez względu na okoliczności Alek pojedzie do Glenshan dra, ona zaś pozostanie w Londynie. Zdawała sobie sprawę, że będzie to wymagać dłuższych perswazji. Niezbędny był przekonujący, bezbłędny plan, który tylko ona może prze prowadzić. I to natychmiast. Wciśnięta w fotel za kierownicą samochodu, Laura nie czuła się ani energiczna, ani zdecydowana. Bolała ją głowa, bolały ją plecy, bolało ją całe ciało. My ślała o powrocie do domu, wysokiego, strzelistego domu w Islington, niezbyt daleko, ale stanowczo za daleko dla osoby tak zmęczonej i przygnębionej w upalne lipcowe po południe. Marzyła o tym, by dojechać do domu, pójść na górę, położyć się w chłodnym łóżku i przespać resztę dnia. Alek wierzył mocno, że człowiek powinien wyrzucić z gło wy wszystkie myśli, aby w ten sposób dać swej podświado mości szansę rozwiązywania problemów pozornie nieroz wiązywalnych. Laura miała nadzieję, że jej podświadomość okaże się niezawodna i pracując usilnie podczas drzemki, podsunie po przebudzeniu jakiś skuteczny pomysł. Ponow nie westchnęła. Nie bardzo wierzyła w swą podświadomość. Co więcej, nie miała zbyt wielkiej wiary w samą siebie. - Nigdy nie widziałam pani tak bladej - powiedziała STRONA 510 doktor Hickley, co zabrzmiało niepokojąco, ponieważ była opanowaną osobą i rzadko pozwalała sobie na tak impul sywne uwagi. - Lepiej będzie dla pewności przeprowadzić badanie krwi. Czy to rzeczywiście tak bardzo rzucało się w oczy? Laura opuściła osłonę przeciwsłoneczną i przejrzała się w umieszczonym na jej odwrocie lusterku. Wyjęła z torebki grzebień i próbowała poprawić fryzurę. Potem umalowała się. Kolor szminki, zbyt jaskrawy, niekorzystnie podkreślał bladość jej twarzy. Spojrzała w swoje oczy, ciemnopiwne, obramowane dłu gimi gęstymi rzęsami. Stwierdziła, że wydają się zbyt duże w stosunku do twarzy i wyglądają jak dwa wycięte w ka wałku papieru otwory. „Powrót do domu i położenie się spać niczego nie rozwiąże". Przecież zdaje sobie z tego sprawę. Musi porozmawiać z kimś, kto może jej pomóc. W domu nie było nikogo, a mieszkająca w suterenie pani Abney każdego popołudnia między drugą a czwartą kładła się do łóżka. Stanowczo nie życzyła sobie, by jej przeszka dzano, nawet jeśli chodziło o coś ważnego, na przykład o odczytanie stanu licznika. Z kim mogłaby porozmawiać? Phyllis. Wspaniale. „Kiedy wyjdę ze szpitala, mogłabym zamiesz kać u Phyllis. Jeśli zostanę z Phyllis, Alek będzie mógł po jechać do Szkocji". Nie była w stanie pojąć, dlaczego nie przyszło jej to wcześniej do głowy. Uśmiechnęła się, zadowolona z siebie, ale w tej samej chwili krótki sygnał klaksonu przywrócił ją gwałtownie do rzeczywistości. Duży niebieski Rover zatrzy mał się obok jej samochodu. Kierowca, czerwony na twarzy mężczyzna, wyraźnie chciał się dowiedzieć, czy Laura za mierza zwolnić miejsce na parkingu, czy też siedzieć tam i przeglądać się w lusterku przez resztę dnia. Zmieszana, podniosła osłonę przeciwsłoneczną, włączy ła silnik, uśmiechnęła się bardziej czarująco, niż to było STRONA 6konieczne, i choć była lekko zdenerwowana, wyprowadziła samochód na ulicę, nie zaczepiając o żaden inny pojazd. Wyjechała na Euston Road, dotarła w potrójnym strumie niu samochodów do Eversholt Street, skręciła na północ i ruszyła pod górę w kierunku Hampstead. Od razu poczuła się nieco lepiej. Miała pewien pomysł i przystąpiła do jego realizacji. Ruch był nieco mniejszy, samochód nabrał szybkości, powietrze wpadało przez otwarty dach. Znała i lubiła tę trasę, ponieważ jako młoda dziewczyna mieszkała z Phyllis i każdego dnia jeździła tędy autobusem - najpierw do szkoły, a potem do college'u. Za trzymała się na światłach. Dobrze pamiętała stojące po obu stronach ulicy zaniedbane, ocienione drzewami domy; niektóre z nich, niedawno odnowione, miały świeżo poma lowane fasady i kolorowe frontowe drzwi. Nasłonecznione chodniki pełne były swobodnie ubranych ludzi: dziewcząt z obnażonymi ramionami i matek z na wpół nagimi dzieć mi. Właściciele niewielkich sklepów opuścili markizy i pre zentowali swe towary na ulicy. Dostrzegła artystycznie uło żone warzywa, komplet odnowionych krzeseł i zielone wiadra pełne róż i goździków. Przed małą restauracją stały stoły osłonięte pasiastymi parasolami i białe żelazne krze sła. „Zupełnie jak w Paryżu - pomyślała. - Chciałabym, że byśmy mieszkali w Hampstead". Nagle stojący za nią sa mochód zatrąbił i Laura zdała sobie sprawę, że światła zmieniły się na zielone. Dopiero kiedy dotarła do Hampstead High Street, przy szło jej do głowy, że Phyllis mogła wyjść z domu. Pomyślała, że powinna się zatrzymać i zatelefonować. Próbowała wyobrazić sobie, co Phyllis może robić w tak ładne letnie popołudnie, ale nie było to łatwe. Mogła kupo wać stroje lub antyki, myszkować po swych ulubionych ga leriach sztuki, brać udział w posiedzeniu komisji zajmują cej się popularyzacją muzyki albo zbierać pieniądze na STRONA 712 konserwację jakiejś rozsypującej się rezydencji w Hamp- stead. Laura zbliżała się do domu Phyllis, więc było już za póź no, by coś przedsięwziąć. W chwilę później skręciła z głów nej drogi w aleję, która zwężała się, biegła łukiem w górę, a potem znów prosto, i zobaczyła rząd przylegających do siebie, wznoszących się tarasowato na spadzistej ulicy do mów z epoki króla Jerzego, których drzwi frontowe wycho dziły na wybrukowane chodniki. Przed domem Phyllis do strzegła jej samochód. Stwarzało to wprawdzie pewną nadzieję, ale nie przesądzało wcale o obecności właściciel ki, ponieważ Phyllis była niestrudzonym piechurem i wsia dała do auta jedynie wtedy, kiedy musiała „jechać do Lon dynu". Laura zaparkowała za samochodem Phyllis, zasunęła dach i wysiadła, biorąc Lucy na ręce. Po obu stronach drzwi frontowych stały skrzynki z kwitnącymi hortensjami. Laura zastukała kołatką i trzymała kciuki na szczęście. „Jeśli jej nie zastałam, będę musiała zjechać po prostu ze wzgórza, wrócić do domu i zatelefonować do niej". Ale nie mal natychmiast usłyszała odgłosy energicznych kroków Phyllis, która zawsze nosiła buty na bardzo wysokich obca sach. Po chwili drzwi otworzyły się i wszystko już było w porządku. - Kochanie! To było najmilsze powitanie. Padły sobie w objęcia. Lu cy kręciła się między nimi, a Laura, obejmując Phyllis, miała jak zwykle wrażenie, że trzyma w ramionach ptaka. Drobnego ptaka o jaskrawym upierzeniu. Tego dnia Phyllis miała na sobie łososiową suknię, delikatne szkliste koraliki na szyi i brzęczące kolczyki. Jej drobne dłonie zdobiły licz ne pierścionki, a twarz - jak zawsze - pokrywał idealny ma kijaż. Doskonałość wyglądu Phyllis naruszały jedynie ster czące niesfornie nad czołem włosy. Siwiała już, ale z jej twarzy nadal emanował młodzieńczy entuzjazm. - Powinnaś była zatelefonować! STRONA 813 - Musiałam cię natychmiast zobaczyć. - Och, kochanie, to brzmi interesująco. Chodź! Laura weszła, a Phyllis zamknęła za nią drzwi. Wąski ko rytarz nie był ciemny, ponieważ ciągnął się przez cały dom aż do prowadzących do ogrodu otwartych drzwi. Laura wi działa przez nie nasłonecznione, obrośnięte roślinnością, wybrukowane podwórko, na końcu którego stała biała ażu rowa altana. Pochyliła się i postawiła Lucy na rubinowoczerwonym dywanie. Lucy dyszała, więc Laura zostawiła torebkę u pod nóża schodów i poszła do kuchni, by przynieść psu miseczkę wody. Phyllis przyglądała jej się, stojąc w drzwiach. - Siedziałam w ogrodzie - powiedziała - ale jest chyba za gorąco. Chodźmy do salonu. Jest tam chłodno, a oszklo ne drzwi są otwarte. Kochanie, wyglądasz bardzo mizernie. Czyżbyś schudła? - Sama nie wiem. Chyba tak. Ale nie zrobiłam tego ce lowo. - Czy chcesz się czegoś napić? Zrobiłam właśnie dosko nałą lemoniadę. Jest w lodówce. - Z przyjemnością. - Czuj się jak u siebie w domu - powiedziała Phyllis, idąc po szklanki. - Usiądź wygodnie, za chwilę porozma wiamy. Nie widziałam cię od lat. Jak się miewa ten twój przystojny Alek? - Dobrze. - Będziesz musiała mi o wszystkim opowiedzieć. Cudownie było usłyszeć, że ma czuć się jak u siebie w domu i usiąść wygodnie. Zupełnie jak za dawnych cza sów. Laura ułożyła się w narożniku wielkiej, puszystej ka napy i przymknęła oczy. Zza otwartych oszklonych drzwi dobiegał delikatny szelest poruszanej przez podmuchy wia tru roślinności. W powietrzu unosił się zapach kwiatów. By ło cicho i spokojnie, co zaskoczyło Laurę, ponieważ Phyllis zawsze była w ruchu, biegając na swych długich szczupłych nogach sto razy dziennie w dół i w górę po schodach. STRONA 914 Była ciotką Laury, młodszą siostrą jej ojca. Dziadek, zubo żały anglikański pastor, mógł wysłać syna na studia medycz ne jedynie za cenę wielu wyrzeczeń i drobnych oszczędności. Dla Phyllis nic już nie zostało. Choć na szczęście minęły już czasy, w których córki pa storów potulnie pozostawały w domu i pomagały matkom w przystrajaniu kościoła kwiatami oraz prowadzeniu szkół ki niedzielnej, najlepszą perspektywą dla Phyllis było mał żeństwo z jakimś odpowiednim, godnym zaufania mężczy zną. Ale Phyllis już od wczesnej młodości wiedziała, czego chce. Ukończyła kurs dla sekretarek i - nie bez pewnych sprzeciwów ze strony rodziców - wyjechała do Londynu, gdzie w rekordowo krótkim czasie znalazła sobie nie tylko mieszkanie, lecz również pracę. Dostała posadę maszynist ki w renomowanej firmie wydawniczej Hay Macdonalds. Przełożeni rychło zauważyli jej przedsiębiorczość i zapał do pracy. Została sekretarką redaktora działu beletrystyki, a potem, w wieku dwudziestu czterech lat, osobistą asy stentką prezesa firmy, Maurice'a Haya. Był on pięćdziesięciotrzyletnim starym kawalerem i wszyscy sądzili, że pozostanie w tym szczęśliwym stanie przez resztę swego życia. Ale tak się nie stało, ponieważ stracił głowę z miłości do Phyllis, poślubił ją i wywiózł - wprawdzie nie na białym rumaku, ale ogromnym, imponu jącym Bentleyem - do swego niewielkiego, lecz dostatnie go i eleganckiego domu w Hampstead. Phyllis dała mu wie le szczęścia i nie opuszczała go ani na chwilę. Niestety w trzy lata później Maurice umarł na atak serca. Zostawił Phyllis dom, meble i wszystkie swoje pienią dze. Nie był człowiekiem małostkowym ani zazdrosnym i w jego testamencie nie znalazł się żaden złośliwy kodycyl skazujący Phyllis na utratę całego majątku w przypadku ponownego zamążpójścia. Ale ona i tak nie wyszła powtór nie za mąż. Ten fakt zadziwiał wszystkich, którzy ją znali. Nie brakowało jej bowiem wytwornych wielbicieli. Wręcz przeciwnie; niemal natychmiast po śmierci męża otoczyło STRONA 1015 ją grono adoratorów, którzy ciągle telefonowali, przysyłali kwiaty, zapraszali na kolacje, zabierali na wakacje za gra nicę, zimą do teatru, a na wyścigi do Ascot w lecie. - Ależ, moi drodzy - protestowała, kiedy miano jej za złe niezależny styl życia - nie zamierzam ponownie wycho dzić za mąż. Nigdy nie znajdę tak czarującego mężczyzny jak Maurice. Tak czy owak znacznie zabawniej jest być ko bietą wolną. Zwłaszcza jeśli jest się bogatą. Kiedy Laura była małą dziewczynką, życie Phyllis oto czone było legendą, i nic dziwnego. Czasami podczas świąt Bożego Narodzenia rodzice Laury przyjeżdżali z nią do Londynu, by pokazać jej odświętnie ozdobioną Regent Street, udekorowane sklepy i zabrać ją do teatru lub na ba let. Zatrzymywali się wówczas zawsze u Phyllis, a Laura, wychowana w hałaśliwym domu zapracowanego wiejskiego lekarza, miała wrażenie, że przeniesiono ją w krainę snów. Wszystko było takie piękne, takie kolorowe, takie pachną ce. A Phyllis... - Ona jest po prostu barwnym motylem - mawiała bez złośliwości matka Laury w drodze powrotnej do Dorset, podczas gdy jej córka siedziała na tylnym fotelu samocho du, odurzona wspomnieniami wspaniałych przeżyć. - Trud no sobie wyobrazić, by mogła kiedykolwiek myśleć o życiu praktycznie... choć w istocie po cóż miałaby robić coś prak tycznego? Ale matka Laury myliła się. Kiedy Laura miała dwana ście lat, jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Wracali do domu z niewinnej kolacji drogą, którą oboje bardzo dobrze znali. Nieprawdopodobny splot okoliczności: skrzyżowanie szos, dalekobieżna ciężarówka, rozpędzony samochód z niesprawnymi hamulcami - wszystko to złożyło się na makabryczny wypadek. Niezwłocznie po tym strasz nym wydarzeniu zjawiła się Phyllis. Nie powiedziała Laurze nic. Nie powiedziała, że musi być dzielna, nie powiedziała, że nie powinna płakać, nie powiedziała, że stało się to z woli Bożej. Po prostu przytuli- STRONA 1116 ła ją i spytała bardzo czule, czy zechciałaby być tak dobra i przyjechać do niej do Hampstead i przez jakiś czas do trzymać jej towarzystwa. Laura przyjechała i została. Phyllis zajęła się wszyst kim: pogrzebem, prawnikami, przekazaniem praktyki ojca Laury i sprzedażą mebli. Zatrzymała dla Laury kilka cen nych osobistych przedmiotów: biurko ojca, dom dla lalek, jej książki oraz oprawny w srebro komplet toaletowy mat ki. Umieściła je w sypialni, która stała się teraz własnością bratanicy. - Z kim ty właściwie mieszkasz? - pytały ją dziewczęta z nowej szkoły w Londynie, kiedy po obcesowym docieka niu odkryły smutną prawdę, że Laura jest sierotą. - Z moją ciotką Phyllis. - Ojej, nie chciałabym mieszkać z ciotką. Czy ona ma męża? - Nie, jest wdową. - To brzmi dość ponuro. Ale Laura nic nie mówiła, ponieważ wiedziała, że skoro nie może żyć w Dorset ze swą ukochaną matką i ojcem, chce nade wszystko w świecie mieszkać z Phyllis. Ich wzajemny związek był pod każdym względem nie zwykły. Spokojna, rozmiłowana w nauce dziewczyna i jej niezwykle towarzyska ciotka zostały najserdeczniejszymi przyjaciółkami: nigdy się nie kłóciły ani nie działały sobie na nerwy. Dopiero kiedy Laura ukończyła college i zdobyła odpowiednie kwalifikacje, by się usamodzielnić, po raz pierwszy ujawniła się różnica zdań między nimi. Phyllis chciała, aby Laura podjęła pracę w firmie Hay Macdo- nalds; wydawało jej się to oczywiste i naturalne. Laura sprzeciwiła się temu planowi. Sądziła, że jeśli się zgodzi, podważy to jej niezależność. Phyllis nalegała twierdząc, że przecież byłaby niezależ na, że zarabiałaby na własne utrzymanie. Laura powiedziała stanowczo, że już dość zawdzięcza Phyllis. Chce rozpocząć karierę zawodową - bez względu na STRONA 1217 to, jaka ona będzie - nie mając wobec nikogo żadnych zo bowiązań. Phyllis odparła, że nikt nie mówi o zobowiązaniach. Dla czego Laura miałaby odrzucić wspaniałą możliwość tylko dlatego, że jest jej bratanicą. Laura oznajmiła, że chce wreszcie stanąć na własnych nogach. Phyllis westchnęła i zaczęła jej cierpliwie tłumaczyć, że będzie stać na własnych nogach. Że jeśli nie będzie dobrze wykonywać swej pracy, bez żadnych skrupułów zostanie zwolniona. To nie było zbyt pocieszające. Laura odparła cicho, że chciałaby znaleźć pracę, która będzie wyzwaniem. Phyllis zapewniła ją, że praca w firmie Hay Macdonalds będzie wyzwaniem. Że może podjąć to wyzwanie równie do brze, jak każde inne. Spór toczył się z przerwami przez trzy dni i Laura w koń cu ustąpiła. Ale równocześnie zakomunikowała Phyllis, że znalazła sobie niewielkie, dwupokojowe mieszkanie w Ful- ham i że opuszcza Hampstead. Oznajmiła, że decyzję tę podjęła już dawno temu i że nie ma ona nic wspólnego ze sporem o pracę. Nie znaczy to oczywiście, że nie chce nadal mieszkać z Phyllis. Mogłaby na zawsze pozostać w tym przytulnym, wspaniałym domu na wznoszącym się nad Lon dynem wzgórzu, ale zdaje sobie sprawę, że to by się nie po wiodło. Ich sytuacja nieco się zmieniła. Nie były już ciotką i bratanicą, lecz dwoma dorosłymi kobietami, a szczególny związek między nimi był zbyt subtelny i cenny, by narażać go na ryzyko. Phyllis wiodła własne życie - nadal bogate i emocjonu jące, mimo że była już dobrze po pięćdziesiątce. A dzie więtnastoletnia Laura musiała „zacząć" życie i nie mogłaby tego nigdy uczynić, nie mając dość siły woli, by wyfrunąć z przytulnego gniazdka ciotki. Phyllis była począkowo niezadowolona, potem jednak zrozumiała punkt widzenia Laury. STRONA 1318 - To nie potrwa długo - stwierdziła proroczo. - Wy jdziesz za mąż. - Dlaczego miałabym wyjść za mąż? - Bo należysz do kobiet, które wychodzą za mąż. Jesteś typem dziewczyny, która potrzebuje męża. - To samo mówiono ci po śmierci Maurice'a. - Kochanie, ty nie jesteś mną. Daję ci trzy lata na karie rę zawodową. Ani chwili dłużej. Tym razem jednak Phyllis nie miała racji. Minęło bo wiem dziewięć lat, zanim Laura zwróciła uwagę na Aleka Haverstocka i dalsze sześć, zanim - jako trzydziestopię cioletnia kobieta - wyszła za niego za mąż. - Już jestem... - Grzechot kostek lodu o szkło i stukot wysokich obcasów wyrwał Laurę z zadumy. Otworzyła oczy i zobaczyła obok siebie Phyllis, która stawiała tacę na ni skim stoliku. - Spałaś? - Nie. Po prostu rozmyślałam. Chyba wspominałam. Phyllis przysiadła na drugiej kanapie. Nie rozparła się na niej wygodnie, ponieważ jakakolwiek forma odpoczyn ku była zupełnie obca jej naturze. Wyglądała, jakby w każ dej chwili gotowa była zerwać się na równe nogi i popędzić gdzieś w jakichś ważnych sprawach. - Opowiedz mi o wszystkim. Co robiłaś? Pewnie chodzi łaś po sklepach. Nalała lemoniady do wysokiej szklanki i podała ją Lau rze. Szkło było oszronione i niemal sprawiało ból przy doty ku. Laura, wypiwszy mały łyk, postawiła szklankę obok sie bie na podłodze. - Nie, nie chodziłam po sklepach. Byłam u doktor Hic- kley. - Phyllis przechyliła głowę, a na jej twarzy pojawił się wyraz żywego zainteresowania; uniosła brwi i szeroko otwo rzyła oczy. - Nie. Nie spodziewam się dziecka. - Więc po co u niej byłaś? - Te same dawne dolegliwości. STRONA 1419 - Och, kochanie. - Nie musiała mówić nic więcej. Spo jrzały na siebie ze smutkiem. Przez oszklone drzwi wbiegła Lucy, która złożyła krótką, nieodzowną wizytę w ogrodzie. Stukając pazurkami o parkiet, przebiegła przez pokój, wskoczyła lekko na kolana Laury, zwinęła się wygodnie w kłębek i zasnęła. - Od kiedy masz kłopoty? - Och, to trwa już od jakiegoś czasu, ale odkładałam wi zytę u doktor Hickley, bo nie chciałam o tym myśleć. Wiesz, sądziłam, że jeśli nie będę zwracać na to uwagi, mo że samo przejdzie. - To bardzo niemądre z twojej strony. - Ona powiedziała to samo. Teraz to już nie ma znacze nia. Muszę ponownie pójść do szpitala. - Kiedy? - Jak najprędzej. Może za parę dni. - Ależ kochanie, przecież wybierasz się do Szkocji. - Doktor Hickley twierdzi, że nie mogę jechać. - Strasznie mi przykro - powiedziała Phyllis łamiącym się głosem. - Tak bardzo cieszyłaś się na te pierwsze waka cje w Szkocji z Alekiem... i co on teraz zrobi? Nie zechce pojechać bez ciebie. - Dlatego właśnie do ciebie przyszłam. By prosić cię o przysługę. Czy mogę? - Jeszcze nie wiem, o jaką przysługę chodzi. - No więc, czy mogłabym zatrzymać się u ciebie po wy jściu ze szpitala? Jeśli Alek będzie wiedział, że jestem tu taj z tobą, pojedzie do Glenshandra z resztą towarzystwa. To tak wiele dla niego znaczy. Wszystko zostało zaplanowa ne przed wieloma miesiącami. Zarezerwował pokoje w ho telu i wydzierżawił odcinek rzeki, w której chcą łowić ryby. Nie wspominając już o tym, co powiedzą Bouldersto- ne'owie i Ansteyowie. - Kiedy masz pójść do szpitala? - W przyszłym tygodniu. Zostanę tam tylko przez kilka dni i nie będę potrzebowała opieki ani niczego... STRONA 1520 - Kochanie, to okropne, ale ja wyjeżdżam. -Ty... - To było nieprawdopodobne. Laura utkwiła wzrok w Phyllis i robiła wszystko, by nie wybuchnąć pła czem. - Ty... ciebie tutaj nie będzie? - Jadę na miesiąc do Florencji. Z Laurence'em Haddo- nem i Birleyami. Zaplanowaliśmy to zaledwie w ubiegłym tygodniu. Och, jeśli jesteś w rozpaczliwej sytuacji, mogę odwołać wyjazd. - Nie wolno ci tego zrobić. - A brat Aleka i jego żona? Ten, który mieszka w Devon. Czy nie mogliby się tobą zaopiekować? - Masz na myśli mój wyjazd do Chagwell? - Nie słyszę w twoim głosie entuzjazmu. Wydawało mi się, że ich polubiłaś, od kiedy spędziłaś z nimi Wielkanoc. - Rzeczywiście ich polubiłam. Są niezwykle mili. Ale oni mają pięcioro dzieci, a teraz są wakacje, więc Janey bę dzie wystarczająco zajęta. Nie mogę zjawić się tam jako blada i wyczerpana rekonwalescentka, której trzeba poda wać śniadania do łóżka. Poza tym wiem, jak się człowiek czuje po takiej operacji. Jest kompletnie wycieńczony. My ślę, że ma to jakiś związek z narkozą. A hałas w Chagwell nigdy nie schodzi poniżej miliona decybeli. To jest chyba nieuniknione, kiedy pięcioro dzieci biega bez przerwy po całym domu. Phyllis zrozumiała jej punkt widzenia, odrzuciła kon cepcję wyjazdu do Chagwell i zaczęła szukać innych roz wiązań. - Zawsze istnieje jeszcze pani Abney. - Alek nigdy nie zostawiłby mnie z panią Abney. Ona się postarzała i ma trudności z chodzeniem po schodach. - Czy doktor Hickley wzięła pod uwagę możliwość odło żenia operacji? - Nie. Spytałam ją o to i nie zgodziła się. - Laura wes tchnęła. - W takich chwilach, Phyllis, żałuję, że nie mam licznej rodziny. Że nie mam braci, sióstr, kuzynów, dziad ków, matki i ojca... STRONA 1621 - Och, kochanie - zawołała Phyllis, a Laurę natychmiast opadły wyrzuty sumienia. - Powiedziałam głupstwo. Przepraszam. - A gdybyś wynajęła pielęgniarkę? - spytała Phyllis. - Może wspólnie z panią Abney dałyby sobie jakoś radę... - Mogłabym też po prostu zostać w szpitalu. - To absurdalny pomysł. W istocie cała ta rozmowa jest absurdalna. Nie przypuszczam, by Alek chciał pojechać do Szkocji i zostawić cię tutaj. Bądź co bądź to właściwie wciąż wasz miodowy miesiąc! - Pobraliśmy się dziewięć miesięcy temu. - Dlaczego po prostu nie odwoła tego wyjazdu i nie za bierze cię na Maderę, kiedy poczujesz się lepiej? - Nie może. Nie może brać urlopu, kiedy zechce. Ma zbyt odpowiedzialną pracę. A Glenshandra... to już trady cja. Jeździ tam od niepamiętnych czasów; zawsze spędza tam lipiec z Ansteyami i Boulderstone'ami. Cieszy się na to przez cały rok. Nic się nigdy nie zmienia. Powiedział mi, że to właśnie najbardziej mu się tam podoba. Ten sam hotel, ta sama rzeka, ten sam pomocnik wędkarski, ci sami przy jaciele. Przez pozostałą część roku zapracowuje się w City, a te wakacje to jego zawór bezpieczeństwa, powiew świeże go powietrza, jedyna rzecz, która daje mu energię. - Wiesz, że lubi to, co nazywasz zapracowywaniem się. Lubi pracować, odnosić sukcesy i być prezesem tego i owe go. - Nie może jednak zawieść swych przyjaciół w ostatniej chwili. Jeśli nie pojedzie, pomyślą, że to wszystko moja wi na, a jeśli popsuję im ten wyjazd, moje notowania spadną poniżej zera. - Nie sądzę - odparła Phyllis - by twoje notowania u Ansteyów i Boulderstone'ów miały aż tak duże znaczenie. Musisz myśleć tylko o Aleku. - O tó właśnie chodzi. Czułabym, że sprawiłam mu za wód. - Och, nie bądź śmieszna. Nic na to nie poradzisz, że STRONA 1722 twój biedny brzuch nagle oszalał. Cieszyłaś się na ten wy jazd do Szkocji tak samo jak on. A może się mylę? - Och, Phyllis. Sama nie, wiem. Gdybym jechała tylko z Alekiem, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Kiedy jesteśmy razem, tylko we dwoje, daję sobie radę. Wtedy je steśmy szczęśliwi. Potrafię go rozbawić. To tak, jakbym by ła z drugą połową samej siebie. Ale kiedy są z nami inni lu dzie, mam wrażenie, jakbym znalazła się przez pomyłkę w jakimś klubie i wiem, że mimo usilnych starań nigdy nie zostanę jego członkiem. - A czy tego chcesz? - Nie wiem. Rzecz w tym, że oni wszyscy znają się od tak dawna i przez lata Alek był mężem Eriki. Daphne była jej najlepszą przyjaciółką i jest matką chrzestną Gabrieli. Erika i Alek mieli ten dom w New Forest, nazwany Deep- brook, i wszyscy jeździli tam na weekendy. Wszystko, co kiedykolwiek robili, wszystkie ich wspólne wspomnienia sięgają piętnastu lat, a może więcej. - To dość zniechęcające - westchnęła Phyllis. - Wiem, że wspomnienia innych ludzi są trudne do zniesienia. Ale chyba zdawałaś sobie z tego sprawę, kiedy wychodziłaś za Aleka. - Nie zastanawiałam się nad tym. Wiedziałam tylko, że pragnę za niego wyjść. Nie chciałam myśleć o Erice ani o Gabrieli. Po prostu udawałam, że one nie istnieją. To by ło dość łatwe, zważywszy, że dzieli nas bezpieczna odle głość, bo mieszkają w Ameryce. - Nie możesz wymagać od Aleka, by zerwał ze swymi starymi przyjaciółmi. Starzy przyjaciele są częścią człowie ka. Częścią jego osobowości. Dla nich również musi to być trudne. Powinnaś na to spojrzeć z ich punktu widzenia. - Tak, chyba masz rację. - Czy oni wspominają o Erice i Gabrieli? - Od czasu do czasu. Ale potem zapada niezręczna cisza i ktoś prędko zaczyna rozmowę o czymś innym. - Może powinnaś sama poruszać ten temat. STRONA 1823 - Phyllis, jak mogę poruszać ten temat? Jak mogę roz mawiać o wspaniałej Erice, która porzuciła Aleka dla inne go mężczyzny? Jak mogę mówić o Gabrieli, skoro Alek nie widział jej od chwili rozstania? - Czy ona do niego pisuje? - Nie, ale on pisuje do niej. Z biura. Kiedyś jego sekre tarka zapomniała wrzucić list do skrzynki i Alek przyniósł go do domu. Zauważyłam wystukany na maszynie adres. Domyśliłam się, że pisuje do niej co tydzień. Ale wygląda na to, że nigdy nie dostaje odpowiedzi. Nie ma w domu żadnej fotografii Eriki, ale na jego toaletce stoi jedno zdję cie Gabrieli oraz obrazek, który narysowała dla niego, kie dy miała mniej więcej pięć lat. Jest w srebrnej ramce z fir my Asprey. Przypuszczam, że gdyby nasz dom stanął w ogniu i Alek miał ocalić z płomieni jeden cenny przedmiot, to był by nim właśnie ten obrazek. - Potrzebne mu jest drugie dziecko - stwierdziła sta nowczo Phyllis. - Wiem. Ale ja chyba nigdy nie będę mogła go mieć. - Ależ oczywiście, będziesz mogła. - Nie. - Laura odwróciła głowę wspartą na niebieskiej jedwabnej poduszce i spojrzała na Phyllis. - Nie będę mo gła. Bądź co bądź mam prawie trzydzieści siedem lat. - To drobiazg. - Doktor Hickley twierdzi, że jeśli moje dolegliwości po wtórzą się, będę musiała przejść bardzo poważną operację. - Laura, nawet o tym nie myśl. - Pragnę mieć dziecko. Naprawdę bardzo pragnę. - Będzie dobrze. Tym razem wszystko będzie dobrze. Nie martw się. Myśl pozytywnie. A jeśli chodzi o Ansteyów i Boulderstone'ów, to na pewno zrozumieją. Są sympatycz nymi, normalnymi ludźmi. Kiedy ich poznałam na tej wspa niałej kolacji, którą wydałaś na moją cześć, wydali mi się czarujący. - Daphne również? - spytała Laura z wymuszonym uśmiechem. STRONA 1924 - Oczywiście, Daphne również - odparła stanowczo Phyllis. - Wiem, że spędziła wieczór, flirtując z Alekiem, ale niektóre kobiety nie są witanie powstrzymać się od ta kiego zachowania. Nawet jeśli są na tyle dojrzałe, by zda wać sobie sprawę z tego, co robią. Nie sądzisz chyba, że kie dykolwiek coś ich łączyło? - Czasami, kiedy jestem przygnębiona, zastanawiam się... Po odejściu Eriki Alek żył samotnie przez pięć lat. - Chyba oszalałaś. Czy możesz sobie wyobrazić, by czło wiek tak uczciwy jak Alek romansował z żoną swego naj lepszego przyjaciela? Bo ja nie. Nie doceniasz samej sie bie, Lauro. I, co jest o wiele bardziej groźne, nie doceniasz Aleka. Laura ponownie oparła głowę na poduszce i zamknęła oczy. Było teraz chłodniej, ale ciało leżącej na jej kolanach Lucy grzało jak termofor. - Co mam robić? - spytała. - Pojechać do domu - odparła Phyllis. - Wziąć prysznic, włożyć najładniejszy strój, jaki posiadasz, a kiedy Alek wróci z pracy, podać mu martini z lodem i porozmawiać z nim. A jeśli będzie chciał zrezygnować ze swych wakacji i zostać z tobą, pozwól mu na to. - Ale ja chcę, żeby pojechał. Naprawdę chcę. - Więc mu to powiedz. I powiedz mu również, że jeśli nie będzie innego wyjścia, odwołam swój wyjazd do Flo rencji i zostaniesz u mnie. -Och, Phyllis... - Ale jestem przekonana, że przyjdzie mu do głowy ja kiś genialny pomysł i wszystkie te rozważania na nic się zdadzą, więc nie traćmy czasu na dalszą rozmowę na ten te mat. - Zerknęła na zegarek. - Dochodzi czwarta. Co byś po wiedziała na filiżankę wyśmienitej chińskiej herbaty? STRONA 20Deepbrook Haverstock, absolwent Winchester i Cambridge, konsultant inwestycyjny, szef Forbright Northern Invest- ment Trust i dyrektor Merchant Bank, Sandberg Harpers, pochodził - co niektórym wydawało się zaskakujące - z ser ca prowincjonalnego West Country. Urodził się w Chagwell jako drugi syn w rodzinie, która od trzech pokoleń uprawiała około tysiąca akrów ziemi na zachodnich zboczach płaskowyżu Dartmoor. Zbudowany z kamienia, długi i niski dom miał obszerne pokoje, przysto sowane do pomieszczenia wieloosobowej rodziny. Masywny i wygodny, stał zwrócony frontem na południowy zachód, po nad rozległymi zielonymi pastwiskami, na których skubały trawę stada krów rasy Guernsey. Dalej rozciągały się żyzne pola uprawne i porośnięty trzciną brzeg małej rzeki Chag. Jeszcze dalej widać było horyzont nad kanałem La Manche, często spowitym zasłoną mgły i deszczu, ale w bezchmurne dni skrzący się błękitem jak jedwab w blasku słońca. Rodzina Haverstocków posiadała liczne odgałęzienia w Devon i Kornwalii. Niektóre z nich odszczepiły się i ich członkowie obrali karierę zawodową, dając wielu prawni ków, lekarzy oraz księgowych, ale większość męskich po tomków klanu uporczywie trzymała się ziemi: pomnażali stada rasowego bydła, hodowali na wrzosowiskach owce i kucyki, latem łowili ryby, a zimą polowali z psami. Któryś z młodych Haverstocków zazwyczaj brał udział w dorocz- STRONA 2126 nym polowaniu na lisa, a złamane przy upadku z konia obojczyki traktowane były w tej rodzinie z takim samym lekceważeniem jak zwykły katar. Ponieważ majątek przechodził z ojca na najstarszego po tomka w linii męskiej, młodsi synowie musieli szukać środ ków do życia gdzie indziej i, zgodnie z tradycją mężczyzn z Devon, zazwyczaj wstępowali do Marynarki. Jako że Ha- verstockowie należeli do społeczności rolniczej, ich nazwi ska od ponad stu lat zawsze figurowały na listach oficerów Marynarki Wojennej. Wydali wielu młodszych aspirantów i kapitanów, a nawet kilku admirałów. Stryj Aleka, Gerald, postąpił zgodnie z tą tradycją i wstąpił do Królewskiej Marynarki Wojennej. Ponieważ dziedzicem Chagwell był starszy brat Aleka, Brian, spo dziewano się, że Alek obierze tę samą karierę co stryj. Ale on urodził się pod inną gwiazdą niż jego żeglujący po mo rzach przodkowie, a gwiazda ta poprowadziła go w zupełnie odmiennym kierunku. Po pierwszym semestrze nauki w miejscowej szkole stało się całkiem jasne, że jest uparty i pomysłowy, a także bardzo inteligentny. Zachęcony przez dyrektora, Alek zdał odpowiedni egzamin i zdobył stypen dium do college'u Winchester. Z Winchester przeniósł się do Cambridge, gdzie wiosłował, grał w rugby i studiował ekonomię, którą ukończył z odznaczeniem. Zanim jeszcze opuścił uniwersytet, zauważył go pewien „łowca talentów" z Sandberg Harpers i zaproponował mu posadę w tym ban ku, mającym siedzibę w londyńskim City. Alek miał dwadzieścia dwa lata. Kupił sobie dwa ciem ne ubrania, składany parasol oraz teczkę i rzucił się w wir tego podniecającego, nowego świata z tak szaleńczym entu zjazmem, z jakim jego przodkowie naprowadzali konia na pięciobelkową przeszkodę. Skierowano go do działu ban ku specjalizującego się w analizie inwestycyjnej i właśnie wtedy poznał Toma Boulderstone'a. Tom pracował w Sand berg Harpers już od sześciu miesięcy, ale obaj młodzi lu dzie szybko znaleźli wspólny język i kiedy Tom poprosił STRONA 2227 Aleka, żeby wprowadził się do jego mieszkania, Alek chęt nie na to przystał. To były dobre czasy. Choć obaj pracowali bez wytchnie nia, mieli sporo czasu na lekkomyślne rozrywki, co więk szości ludzi zdarza się tylko raz w ciągu całego życia. Przez małe mieszkanie przewijał się nieprzerwany strumień by strych, młodych kobiet. Zaimprowizowane przyjęcia rodzi ły się z niczego; spaghetti kipiało w rondlu, a na podło dze piętrzyły się skrzynki piwa. Alek kupił swój pierwszy samochód i podczas weekendów porywali z Tomem parę dziewcząt i jechali z wizytą do znajomych na wieś, na let nie mecze krykieta lub zimowe polowania. To właśnie Alek przedstawił Toma Daphne. Jej brat, ko lega Aleka z Cambridge, poprosił go, żeby zaopiekował się tą niewinną istotą, która dopiero co przyjechała do Londy nu, aby podjąć tu pracę. Alek bez większego entuzjazmu spełnił jego prośbę i odkrył z radością, że dziewczyna jest ładna i niezwykle zabawna. Parę razy zaprosił ją na kolację do miasta, a potem, pewnego niedzielnego wieczora, przy prowadził ją do mieszkania, gdzie przyrządziła jemu i To mowi najgorszą jajecznicę, jaką kiedykolwiek jadł. Mimo tej katastrofy i ku zaskoczeniu Aleka, Tom na tychmiast zakochał się w Daphne. Dziewczyna przez długi czas pozostawała obojętna na jego komplementy i nadal spotykała się z innymi mężczyznami, ale Tom był upartym młodym człowiekiem i stale błagał ją, by za niego wyszła. Ona ciągle zbywała go wymówkami i odkładała sprawę na później. W rezultacie jego nastroje wahały się od euforycz nego podniecenia do głębokiej depresji. Kiedy w końcu do szedł do wniosku, że sytuacja jest beznadziejna i zamierzał na zawsze wykreślić Daphne ze swojego życia, ona, być mo że instynktownie to czując, nagle całkowicie „zmieniła front", porzuciła wszystkich innych młodych mężczyzn i oznajmiła Tomowi, że za niego wyjdzie. Alek był ich druż bą. Daphne zamieszkała z Tomem jako bardzo młoda i bar dzo niedoświadczona pani Boulderstone. STRONA 2328 Alek musiał się wyprowadzić i właśnie wtedy, na tym początkowym etapie swej kariery zawodowej, kupił dom w Islington. Nikt z jego znajomych nie mieszkał w Isling- ton, ale kiedy po raz pierwszy zobaczył ten dom, wydał mu się on większy i bardziej atrakcyjny niż którykolwiek z na leżących do jego przyjaciół skromnych apartamentów lub domków. Posiadał dodatkową zaletę: był o wiele tańszy niż nieruchomości w innych dzielnicach Londynu. I leżał zaled wie o kilka minut drogi od City. Otrzymawszy hipoteczną pożyczkę od swego banku, Alek wprowadził się do nowego domu. Budynek był wysoki i strzelisty. Znajdowała się w nim spora suterena, której on sam nie potrzebował, więc zamieścił ogłoszenie w lokal nej gazecie. Odpowiedziała na nie pani Abney, kobieta w średnim wieku, wdowa po przedsiębiorcy budowlanym. Nie miała dzieci, ale był Dicky - jej kanarek. Musiała za brać go ze sobą. Alek oznajmił, że nie ma nic przeciwko ka narkom, więc szybko osiągnęli porozumienie i pani Abney wprowadziła się do jego domu. Był to układ zadowalający obie strony - pani Abney zdobyła mieszkanie, a Alek gospo dynię domu, która w dodatku prasowała jego koszule. * * * Po pięciu latach pracy w firmie Sandberg Harpers Ale- ka przeniesiono służbowo do Hongkongu. Tom miał pozo stać w Londynie, a Daphne była wściekle zazdrosna. - Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ty jedziesz, a Tom nie - powiedziała. - On jest bystrzejszy niż ja - odparł dobrodusznie Tom. - Nic podobnego. Jest tylko wyższy i przystojniejszy. - Dość tego gadania. Daphne zachichotała. Lubiła, kiedy Tom przybierał władczy ton. - Alek, mój drogi, będziesz się tam wspaniale bawił - powiedziała. - Dam ci adres mojej najlepszej przyjaciółki, która mieszka tam z bratem. STRONA 2429 - Czy on pracuje w Hongkongu? - Najprawdopodobniej jest Chińczykiem - wtrącił Tom. - Och, nie bądź niemądry. - Pan Hoo Flung Dung. - Doskonale wiesz, że brat Eriki nie jest Chińczykiem; jest kapitanem królewskich lojalistów. - Erika? - spytał Alek. - Tak. Erika Douglas. Jest czarująca, wysportowana i posiada wszystkie możliwe zalety. - Wcielenie wszelkich cnót - mruknął naburmuszony Tom, który tego dnia potrafiłby doprowadzić do szału na wet anioła. - Och, dobrze, „wcielenie wszelkich cnót", jeśli chcesz wszystko popsuć. - Odwróciła się znów do Aleka. - Nie jest wcieleniem wszelkich cnót; jest po prostu czarującą, nie zwykle atrakcyjną kobietą. Alek powiedział, że nie ma co do tego wątpliwości. W ty dzień później poleciał do Hongkongu i kiedy tylko się tam zadomowił, zaczął szukać Eriki. Mieszkała z przyjaciółmi w pięknym domu położonym na szczycie wzgórza. Drzwi otworzył chiński służący i poprowadził go przez dom na za cieniony taras. Widać stąd było skąpany w słońcu ogród i błękitny basen w kształcie nerki. - Panienka Ellika pływa - powiedział służący, wykonu jąc lekki ruch ręką, a Alek podziękował mu i zszedł po schodkach na dół. Wokół basenu siedziało sześć czy siedem osób. Jakiś starszy mężczyzna zauważył go, wstał z leżaka i ruszył mu na spotkanie. Alek przedstawił się i wyjaśnił powód swojej wizyty. Mężczyzna uśmiechnął się i odwrócił w kierunku basenu. Pływała w nim w tę i z powrotem, wprawnym kraulem, jakaś młoda kobieta. - Erika! - Dziewczyna obróciła się na plecy; była bardzo zgrabna i miała kruczoczarne włosy. - Ktoś do ciebie! - Podpłynęła do krawędzi basenu, lekko wyskoczyła na brzeg i podeszła do Aleka. Była bardzo piękna; wysoka, długono- STRONA 2530 ga i opalona na kolor miedzi. Po jej twarzy i ciele spływały kropelki wody. - Dzień dobry. - Uśmiechnęła się szeroko, pokazując równe lśniące zęby. - Pan Alek Haverstock, prawda? Daph- ne zapowiedziała pański przyjazd. Wczoraj dostałam od niej list. Czego pan się napije? Nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Jeszcze tego wieczora zaprosił ją na kolację i od tej pory rzadko się roz stawali. Po mrocznym Londynie Hongkong był zatłoczoną, tętniącą życiem, czarodziejską krainą rozrywek: światem, w którym nędza i bogactwo ocierały się o siebie na każdym rogu ulicy; światem szokujących i zachwycających kontra stów; światem upału, słońca i błękitnego nieba. Nagle okazało się, że można tu przyjemnie spędzać czas na wiele sposobów. Razem pływali, grali w tenisa, jeździli konno wczesnym rankiem, żeglowali małą łódką jej brata po błękitnych, pomarszczonych bryzą wodach Repulse Bay. Wieczorami pławili się w blaskach i urokach życia towarzy skiego Hongkongu. Bywali na wystawnych kolacjach, któ rych przepych kojarzył mu się zawsze z minioną epoką, na rautach organizowanych przez kapitanów zawijających do portu statków, na świętach pułkowych i bankietach wyda wanych przez dowództwo Marynarki Wojennej. Życie pary zakochanych w sobie młodych ludzi obfitowało w nieskoń czenie wiele atrakcji, a Alek zdał sobie w końcu sprawę, że największą z tych atrakcji jest sama Erika. Odwożąc ją pewnego wieczora do domu po jakimś przyjęciu, zapropo nował jej małżeństwo, a ona wydała okrzyk radości i zarzu ciła mu ramiona na szyję tak gwałtownie, że z trudem utrzymał samochód na drodze. Następnego dnia Alek kupił jej pierścionek zaręczyno wy z największym, na jaki było go stać, mieniącym się jak gwiazda szafirem. Brat Eriki wydał na ich cześć przyjęcie w kasynie oficerskim, a Alek ze zdumieniem odkrył, że w stosunkowo krótkim czasie można wypić aż tyle szam pana.
Rosamunde Pilcher: Decyzja z miłości Góra Dantego Film katastroficzny Naukowiec przybywa do miasteczka, by zbadać tamtejszy, nieczynny wulkan Górę Dantego.