W lean management tak nazywa się mistrza szczupłego zarządzania, posiadającego wieloletnie doświadczenie w usprawnianiu procesów i wprowadzaniu zmian w miejscu pracy [2] . Terminem ō-sensei ( jap. 翁先生 dosł. „czcigodny mistrz”) [1] często określa się założycieli sztuk walki w ramach budō, np. Morihei Ueshiba twórca aikido . Gdybym miała wymienić najważniejszą pozytywną cechę charakteru człowieka, byłaby nią odpowiedzialność. Jest to cecha ludzi lubianych i szanowanych, których życie, mimo przeciwności, przebiega w miarę stabilnie. Zaobserwowałam, że ludzie odpowiedzialni mają mniej codziennych problemów, niż ci nieodpowiedzialni, rzadziej wpadają w kłopoty i łatwiej jest im funkcjonować w każdej społeczności. Odpowiedzialność jest według mnie nadrzędną cechą człowieka, od której pochodzi szereg innych ważnych cech, między innymi: solidność,obowiązkowość,punktualność,sumienność,empatia,dojrzałość,konsekwencja,lojalność,mądrość,pracowitość,rozsądek,rozwaga,roztropność,szlachetność,uczciwość,uważność,wytrwałość,zdecydowaniezdyscyplinowanie. Ważne cechy człowieka: odpowiedzialność. Definicja, opis. Zdjęcie: Pixabay 1. Na co wpływa odpowiedzialność? 2. Czym jest odpowiedzialność? 3. Definicja cechy Reklama mojej książki. Żeby dowiedzieć się więcej, wejdź do menu bloga i przejdź do opisu e-booka w sklepie :-) Na co wpływa odpowiedzialność? Pozytywny wpływ odpowiedzialności objawia się w każdej dziedzinie naszego życia, począwszy od szkoły, po pracę, działalność biznesową, sprawy rodzinne i domowe oraz relacje towarzyskie. Człowiek odpowiedzialny ma dobre relacje z ludźmi i stara się wykonywać swoje obowiązki, czy to w szkole, czy w pracy. Nie ma ludzi doskonałych i odpowiedzialność również nie czyni z człowieka ideału, bo nie chodzi tu o to, żeby sprostać wszystkim wymaganiom, jakie mamy do zrealizowania w życiu, ale o to, żeby starać się to robić bez względu to, czy nam się chce, czy nie. Jeżeli inni będą widzieli, że mamy szczere chęci i wykonujemy sumiennie swoją pracę, to zazwyczaj wybaczą nam drobne potknięcia. Przeciwieństwem odpowiedzialności jest dla mnie nonszalancja, czyli lekceważenie obowiązków i uczuć innych ludzi. Człowiek nonszalancki jest często atrakcyjny towarzysko, ale w codziennym życiu wypada bardzo słabo i tak naprawdę nikt nie chciałby mieć z nim bliżej do czynienia ani w domu, ani w pracy, ani tym bardziej w działalności biznesowej. Dobre cechy charakteru, psychologia. Cytaty, opis cech człowieka dobrego. Zdjęcie: Pixabay Definicja cechy Człowiek odpowiedzialny jest świadomy swoich wad i zalet, zna swoje możliwości i umiejętności i stara się sprostać zadaniom, których się podjął. Dotyczy to zarówno spraw fundamentalnych związanych z rodziną i bliskimi osobami, jak i spraw codziennych w relacjach z sąsiadami, kontrahentami, współpracownikami i znajomymi. Istotną sprawą jest też odpowiedzialność wobec siebie i realizowanie zadań, które sami sobie zadaliśmy. Człowiek odpowiedzialny za własne życie nieustannie się rozwija, ponieważ wie, że tego wymaga codzienna egzystencja. Odpowiedzialność wiąże się z wysiłkiem, systematycznością, myśleniem o innych i o banalnych sprawach związanych z mieszkaniem, pracą i ludźmi, z którymi jesteśmy mniej lub bardziej związani. Słynny cytat z „Małego księcia” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego mówi o tym, że jesteś zawsze odpowiedzialny za to, co oswoisz – i nie dotyczy on tylko oswajania zwierząt, ale również przyjaźni i miłości, które są nierozerwalnie związane z odpowiedzialnością. Reklama mojej książki Skoro nie ma miłości i przyjaźni bez odpowiedzialności, oznacza to, że odpowiedzialność jest domeną szczęśliwego i udanego życia. Cechy człowieka przykłady: odpowiedzialność. Definicja, opis, przykłady zachowań. Zdjęcie: Pixabay Chciałabym, żeby w szkołach zamiast etyki i religii był przedmiot, który nazywa się właśnie „odpowiedzialność”. Myślę, że jest to na tyle ważna cecha, wpływająca na życie człowieka, że powinno się jej nauczać. Zbyt wielu ludzi nie uświadamia sobie znaczenia odpowiedzialności, a wielu z nich po prostu nie wie jak być odpowiedzialnym człowiekiem. Taką wiedzę wynosimy z domu rodzinnego i środowiska, w którym się wychowywaliśmy, a nie każdy z nas miał szczęście urodzić się w przyjaznym środowisku. Polecane artykuły Co to jest charakter? Charakter a osobowość i temperament – czym się różnią?Książka o matkach i córkach we współczesnej PolsceRodzice i dzieci. Rola matki w wychowaniu dziecka. Jesper Juul, Zamiast wychowania. Recenzja książki, opinie Diecezja (pot. ) – jednostka administracyjna w kościołach chrześcijańskich podległa. W prawie Kościoła rzymskokatolickiego jest określana jako podstawowa forma kościoła partykularnego, w których istnieje i z których składa się jeden Kościół katolicki. Jest zarządzana przez biskupa diecezjalnego, którego w zarządzaniu Każdy, kto stara się o uzyskanie wysokiego odszkodowania powypadkowego, musiał zetknąć się z pojęciem – odpowiedzialność odszkodowawcza. Dla winnego wypadku oznacza ona koszty, dla poszkodowanego… jest nadzieją na to jest odpowiedzialność odszkodowawcza?Mówiąc językiem prawników, odpowiedzialność odszkodowawcza zachodzi wtedy, gdy strona ponosi ujemne konsekwencje w przypadku wyrządzenia jej przez drugą stronę szkody wskutek niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania lub poprzez czyn „oficjalną” definicję, odpowiedzialnością odszkodowawczą skutkują zdarzenia, w których efekcie dochodzi do powstania szkody (majątkowej lub niemajątkowej) i dla których prawo przewiduje obowiązek naprawienia szkody. Należy również pamiętać, że pomiędzy zdarzeniem a szkodą (np. wypadkiem) musi zachodzić związek przyczynowo-skutkowy, tj. szkoda musi być spowodowana tym konkretnym odszkodowawcza – wbrew prawu lub wbrew umowieOdpowiedzialność odszkodowawcza może przybrać dwie postaci, w zależności od rodzaju zdarzenia powodującego szkodę. Prawo przewiduje tzw. odpowiedzialność deliktową i odpowiedzialność odpowiedzialności deliktowej jest popełnienie przez podmiot czynu niedozwolonego, który oznacza zarówno działania człowieka, jak i inne działanie mamy na myśli np. potrącenie przechodzącego przez przejście dla pieszych człowieka przez kierowcę, który wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, bądź wypadek na budowie, do którego doszło poprzez zawalenie się wadliwie ustawionego zdarzenie trzeba rozumieć zarówno działanie, jak i zaniechanie winnego podmiotu! Większość wypadków przy pracy powstaje przecież nie dlatego, że pracodawca fizycznie spowodował np. upadek pracownika z wysokości, ale dlatego, że nie zadbał o odpowiednie warunki i bezpieczeństwo pracy. W takich przypadkach na „winnym” również ciąży odpowiedzialność odszkodowawcza, a poszkodowany ma prawo dochodzenia źródłem odpowiedzialności odszkodowawczej może być tzw. stosunek zobowiązaniowy, czyli np. umowa. W razie niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania strona (dłużnik) ponosi odpowiedzialność za poniesioną przez drugą stronę odpowiedzialności uregulowane są przez prawo. Art. 415 kc mówi o odpowiedzialności deliktowej, natomiast 471 kc o odpowiedzialności odszkodowawcza – zasada winyPolskie prawo rozróżnia dwie podstawy odpowiedzialności z nich jest zasada winy, w której – jak sama nazwa wskazuje – podmiot odpowiada za szkodę wyrządzoną swoim zawinionym działaniem. Wina może być umyślna (jeśli winny celowo zmierza do danego zdarzenia) lub nieumyślna (jeśli winny przewiduje możliwość wystąpienia szkodliwego skutku, lecz bezpodstawnie przypuszcza, że zdoła go uniknąć, albo też nie przewiduje możliwości nastąpienia tych skutków, choć powinien i może je przewidzieć). I nie jest tu istotne, czy dane zdarzenie było umyślne, czy wynikło np. z nieuwagi kierowcy – musi on odpowiedzieć za wyrządzoną szkodę, gdyż spoczywa na nim odszkodowawcza – zasada ryzykaZasada ryzyka oznacza natomiast odpowiedzialność za samo zdarzenie bez konieczności wykazania winy, takie jak np. potrącenie rowerzysty przez samochód. Kodeks cywilny wprowadza tę zasadę, stanowiąc, że „samoistny posiadacz mechanicznego środka komunikacji poruszanego za pomocą sił przyrody (np. przy pomocy pary, gazu, elektryczności czy paliw płynnych) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez jego ruch”.Tak szerokie podejście prawa w tej kwestii służy przede wszystkim zabezpieczeniu poszkodowanych i umożliwia im ubieganie się o wysokie odszkodowania powypadkowe. Wyobraźmy sobie sytuację, w której kierowca samochodu zostaje oślepiony przez nadjeżdżający z przeciwka pojazd, zjeżdża na pobocze, gdzie potrąca idącego nim człowieka. Gdyby nie zasada ryzyka, w takim przypadku trudno byłoby wskazać osobę odpowiedzialną za wypadek i naprawienie szkody.– Wypadki, w których odpowiedzialność kształtuje się na zasadzie ryzyka, zdarzają się stosunkowo często – mówi Bartosz Boberski, prezes AUXILI. – Są to przede wszystkim zdarzenia z udziałem pieszych, rowerzystów oraz takie, w których poszkodowanymi są pasażerowie pojazdów. Należy zaznaczyć, że na wysokość odszkodowania zupełnie nie ma wpływu fakt, czy odpowiedzialność kształtuje się na zasadzie ryzyka, czy na zasadzie winy. Podobnie jest z umyślnością lub nieumyślnością działania. Mają one znaczenie wyłącznie w postępowaniu karnym oraz są brane pod uwagę przy wymiarze jednak pamiętać, że zasada ryzyka nie ma zastosowania we wszystkich wypadkach z udziałem mechanicznych środków komunikacji, a ponadto istnieją okoliczności wyłączające odpowiedzialność. Takimi okolicznościami są wyłączna wina osoby poszkodowanej (np. wtargnięcie pieszego na jezdnię), wyłączna wina osoby trzeciej oraz działanie siły wyższej. W razie wystąpienia jednego z powyżej wskazanych wyjątków, kierowca, który spowodował wypadek drogowy, nie ponosi za niego odpowiada za winnegoSprawca sprawcą, ale finansową odpowiedzialność za szkodę ponosi jednak ktoś inny – ubezpieczyciel. To do niego należy się zgłosić po odszkodowanie po wypadku, a jego dane oraz informacje na temat polisy poszkodowani powinni otrzymać od samego sprawcy lub od instytucja odpowiedzialności odszkodowawczej jest niezwykle istotna z punktu widzenia poszkodowanego bądź jego rodziny, bo dzięki niej mają oni szansę ubiegać się o należne odpowiedzialności odszkodowawczejOcena: 5/5 (głosy: 2) Kompetencja wyróżniająca jest ważnym elementem projektów karierowych, ponieważ odpowiedzialność, za jej budowanie i rozwijanie ponosi jednostka. Praktyka edukacyjna dowodzi, że oferta doradcza budowana jest często w taki sposób, aby osobom radzącym się proponować szerokie spektrum wsparcia i pomocy zarówno o charakterze - REKLAMA -„Przede wszystkim bardzo mi przykro i nie rozumiem tego. Kierujemy się zasadą, że zamykamy, gdy wieje silny wiatr. Zamek nie mógł podnieść się wraz z podmuchem wiatru” – mówi Gunnar Gunnarsson, dyrektor generalny Perlan, który zarządza obiektem. Wczoraj po południu jeden z rogów ogromnego dmuchanego zamku wzniósł się w powietrze. Zamek działał w Akureyri od 17 czerwca, po tym, jak przy Perlanie postawiono inny, większy park rozrywki z dmuchanymi obiektami. Według Gunnara, kiedy doszło do incydentu, w zamku znajdowało się 63 dzieci, tę liczbę pokazał elektroniczny system zakupu biletów, a nie 108 jak na początku sądzono. Na miejscu zdarzenia panowała atmosfera paniki. Aktywowano plan wypadku grupowego obrony cywilnej i wszystkie dostępne oddziały straży pożarnej i policji w Eyjafjörður, zostały wysłane na miejsce incydentu. Obecnie w Akureyri przebywa wielu przyjezdnych z całego kraju z powodu rozpoczętego w środę turnieju piłkarskiego dla dzieci i dorosłych. Stosunkowo niewiele dzieci zostało rannych i nie są to poważne obrażenia. W oświadczeniu policji wystosowanego około godziny 16:00 stwierdzono, że siedmioro dzieci zostało zabranych do szpitala na badania. Jedno z nich zostało przewiezione lotniczym pogotowiem ratunkowym do Reykjaviku. Trzeba było sprawdzić elementy służące przymocowaniu Podobny dmuchany zamek znajduje się obok Perlana od prawie trzech miesięcy i według Gunnara działa bez żadnych problemów. Wyraźnie podkreśla, że jeśli wiatr przekroczy 10 m/s, park rozrywki jest zamykany dla gości. „Nie ma mnie teraz w Akureyri, ale według tych opinii, które usłyszałem na miejscu, przyszedł silny podmuch wiatru i podniósł jeden róg zamku” – mówi Gunnar. Ponieważ jest nieobecny, sytuacja na miejscu pozostaje niewyjaśniona. „Zamek jest przymocowywany zgodnie z zaleceniami producenta. Kiedy jest napompowany, jest zablokowany. Było tam naprawdę spokojnie, podmuch wiatru dostał się pod jeden róg i nie wiem, co się stało z elementami złącznymi. Zapięcie musiało się odpiąć” – mówi Gunnar i dodaje, że jest w kompletnym szoku. „Nie rozumiem jak to się mogło stać”. Z obserwacji meteorologicznych na stronie internetowej Veðurstofa Íslands wynika, że ​​prędkość wiatru w Akureyri wynosiła wczoraj rano co najwyżej 6 m/s, przy czym silne podmuchy dochodziły do 11 m/s. Przedwczoraj wiało zdecydowanie mocniej, o czym wspomniała burmistrz Akureyri, Ásthildur Sturludóttir. Gunnar mówi, że zamek był przedwczoraj otwarty. Musi zbadać, jaka była w rzeczywistości sytuacja na miejscu. „Zakładamy, że jeśli jest poniżej 10 m/s, otwieramy. To jest standard” – mówi Gunnar. „Przymocowania zamku powinny jednak wytrzymać znacznie więcej niż taki wiatr”. Jak podaje agencja Vísir, personel obsługujący zamek był bardzo młody. Jeden z rodziców powiedział, że jest zaskoczony, że na miejscu nie było żadnej odpowiedzialnej dorosłej osoby, i twierdzi, że jedynymi pracownikami na miejscu zdarzenia byli chłopcy w wieku około 15 lat. „Staramy się wybierać do pracy najlepszą możliwą kadrę. W przypadku takich nieszczęśliwych wypadków ludzie nie wiedzą, co robić. Nikt się tego nie spodziewał. Nie ma informacji na ten temat w żadnym opisie stanowiska. Nikt nie jest przygotowany, że coś takiego może się wydarzyć” – mówi Gunnar. Dyrektor Perlana oświadczył, że tylko i wyłącznie on ponosi odpowiedzialność za to, co się stało i podjął decyzję, że zamek w Akureyri nie będzie ponownie otwarty. Podczas akcji ratunkowej został pocięty w celu ułatwienia dotarcia służbom ratunkowym do dzieci. Według relacji jednego z rodziców, na miejscu zdarzenia panował duży chaos, zarówno wśród rodziców, jak i początkowo wśród służb. W temacie: 108 dzieci w dmuchanym zamku, który wzniósł się w powietrze w Akureyri art. 837. „ Przechowawca powinien przechowywać rzecz w taki sposób, do jakiego się zobowiązał, a w braku umowy w tym względzie, w taki sposób, jaki wynika z właściwości przechowywanej rzeczy i z okoliczności ”. Żaden przepis Kodeksu pracy nie reguluje wprost zasad odpowiedzialności pracodawcy za mienie należące do pracowników. ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA CZYNY W tym rozdziale na temat odpowiedzialności człowieka za swoje czyny pomijam sprawę sporu o determinizm i indeterminizm w dziedzinie ludzkiego działania. W opisach fenomenu odpowiedzialności autorzy na tej właśnie sprawie skupiają najczęściej całą swoją uwagę, ponieważ rozwiązanie tego sporu ma istotne znaczenie dla problemu odpowiedzialności: Człowiek o tyle jest odpowiedzialny, o ile jest wolny w podejmowaniu decyzji. Natomiast problemem związku czynu i jego skutków z podmiotem mniej się zajmują, choć jest on, jak zobaczymy, niemniej ważny i brzemienny w następstwa, a próby jego rozwiązania nie zawsze są trafne. Aby ten problem nieco przybliżyć, spróbuję najpierw określić podstawowe pojęcia, które występują w omawianej kwestii: czyn i odpowiedzialność. Następnie poddam krytyce rozwiązania niewłaściwe, by w końcu zaproponować takie, które uważam za najtrafniejsze. Wyjaśnienie terminów Czyn jest przypadłościowym dynamicznym przejawem podmiotu świadomego, czyli substancji osobowej, polegającym na zamierzonym wpływie przyczynowym wywieranym na inną substancję. Synonimem wyrazu „czyn” jest wyraz „działanie”, z tym że ten drugi wyraz może się odnosić także do bytów nieosobowych, wyraz „czyn” — tylko do osób. W rozdziale będę się często posługiwał tymi terminami zamiennie. Czyn powstaje jako wynik wolnej decyzji podmiotu, dzięki której energia potencjalna zgromadzona w organizmie w danej części ciała wyposażonej w mięśnie przechodzi w energię kinetyczną. Po uruchomieniu wystarczającej liczby mięśni bodziec psychiczny spełnił swoją rolę, a zmysły kontrolujące wynik działania dają sygnał rozumowi, że skutek działania jest zgodny z zamierzeniem. Nie jest czynem nieświadome, automatyczne działanie. Wpływ przyciągający lub odpychający pól fizycznych jako statyczny nie jest ani działaniem ani tym bardziej czynem. Z czynem jest związana zmiana w obydwóch zaangażowanych bytach: ujemna w podmiocie działającym, dodatnia w podmiocie biernym. Św. Tomasz z Akwinu ujmuje czyny ludzkie w terminach ontologicznych, odnosząc je do człowieka w podwójnym ujęciu: człowiek jest 1) „suppositum”, tzn. pełni rolę substancji dla czynów jako przypadłości, 2) jest podmiotem w możności do swoich czynów1. Odpowiedzialność zaś to nierozerwalny związek czynu i jego skutku z człowiekiem, który jest jego sprawcą i źródłem. T. Ślipko posługuje się w tym względzie dwoma terminami: poczytalność i odpowiedzialność. Poczytalność wyraża „sprawczą zależność spełnionego czynu, w następstwie czego czyn ten przynależy, tj. musi być przypisany temu, kto go wykonał, jest jego poniekąd własnością”. „Odpowiedzialność oznacza znowu taką właściwość tegoż podmiotu, mocą której dobro lub zło zawarte w treści spełnionego przezeń czynu staje się cząstką składową moralnej treści jego osobowości, wskutek czego ponosi on związane z czynem konsekwencje”2. Jak z tego wynika, w terminie „poczytalność” akcentuje się sprawczo-istnieniowy aspekt działania, odpowiedzialność — raczej treściowy. W artykule akcent pada na to, co T. Ślipko nazywa poczytalnością. Z nieco innego punktu widzenia odróżnia się odpowiedzialność formalną, czyli przyczynowe przypisanie dokonanych czynów, oraz odpowiedzialność materialną (treściową) za przedmioty. Pierwsza odnosi się do postępowania własnego lub cudzego, jeśli od nas ono zależy, tak np, rodzice są odpowiedzialni za dzieci; druga zaś odnosi się do sprawy. Podmiot posiada moc do zatroszczenia się o przedmiot3. Należy przy tym zauważyć, że ze względu na różnej wagi skutki, różne będą stopnie odpowiedzialności treściowej. Jeśli czyn powoduje zmiany w jakiejś substancji materialnej, która nie jest całością funkcjonalną i której stan przed zmianą i po zmianie jest obojętny dla istot żywych, np. rozłupanie kamienia młotkiem, odpowiedzialność za ten czyn jest niewielka. Gdy jednak czyn hamuje lub uniemożliwia rozwój jakiegoś układu żywego, odpowiedzialność jest większa. Jest ona bardzo duża, gdy czyn dotyczy innego człowieka, istoty obdarzonej szczególną godnością. Choć problematyka treściowej odpowiedzialności jest interesująca, tematem artykułu jest, według powyższej terminologii, odpowiedzialność formalna. Problem związku czynu z podmiotem Rodzi się pytanie, od czego zależy czyn w trakcie jego realizacji: od aktu woli, czyli jej decyzji, czy od osoby, która jest centrum naszych decyzji a konsekwentnie i naszego postępowania? Trzeba odpowiedzieć, że wszystkie te czynniki są przyczyną czynu, decyzja bezpośrednio, osoba pośrednio i ostatecznie. „Z osoby płynie nie tylko powzięcie decyzji, ale także jej podtrzymywanie w przebiegu jej realizacji”4. Aby jednak osoba była odpowiedzialna za swe czyny, musi być tożsama mimo zmian. W ujęciu tomistycznym ontologiczną podstawą tożsamości osoby jest dusza jako forma substancjalna. Ona kształtuje materię włączając ją w funkcjonalną całość. Dalszym warunkiem odpowiedzialności za czyny jest to, by osoba była źródłem decyzji, a pośrednio postępowania. Człowiek nie jest tylko „sitem”, przez które przechodzi strumień bodźców pochodzących z otoczenia, przy czym jedne nie pozostawiają na nim śladu, inne się zatrzymują. Kard. K. Wojtyła odróżnia „dzianie się” w człowieku od jego działania. W dzianiu się podmiot jest bierny, podlega działaniu jakiejś przyczyny innej niż jego „ja”. Natomiast w działaniu istnieje przeżycie sprawczości, świadomego zaangażowania naszego podmiotu. „Działanie jako takie zależy od niego w istnieniu, on daje mu początek, on też podtrzymuje jego istnienie”. (...) „Zachodzi wyraźnie przeżywalny związek przyczynowy pomiędzy osobą a czynem, który powoduje, że osoba czyli każde konkretne ludzkie „ja” musi czyn uważać za skutek swej sprawczości i w tym znaczeniu za swoją własność, a także — z uwagi zwłaszcza na charakter moralny czynu — za pole swej odpowiedzialności”5. K. Wojtyła ogranicza się do opisu fenomenologicznego przeżycia sprawczości czynu oraz interpretuje sytuację sprawczości etycznej w duchu tomistycznym. Obecnie jednak w związku z rozwojem techniki, zwłaszcza komputerowej, toczy się dyskusja, na ile czynnik duchowy w człowieku, czyli sfera psychiczna może oddziaływać na sferę materialną, w której panuje zasada zachowania energii? Czy „można coś dodać de novo do istniejącej poprzednio sumy wielkości fizycznych, coś, co nie da się wyjaśnić z wewnątrz systemu fizycznego?”6. Jak zabezpieczyć się w takim przypadku przed naruszeniem zasady zachowania? H. Jonas proponuje następującą hipotezę, wyjaśniającą duchowy wpływ człowieka na materię: relacja świadomości do świata jest dwukierunkowa. Działanie świadomości na świat oparte jest na informacji, czyli wpływie świata na świadomość. Podmiot świadomy jest w działaniu bierny i czynny zarazem. Łączy aspekt receptywności i spontaniczności, doświadczania i rozumienia, czucia i chcenia. Wychodząc z tego faktu, można skonstruować model wolnego decydowania i sprawczości podmiotu: mianowicie „na krawędzi” wymiaru fizycznego naszego mózgu istnieje coś w rodzaju porowatej ściany, pozwalającej na osmozę, a za nią znajduje się inny wymiar, sfera psychiczna. Przenikanie przez ową „ścianę” jest tak obustronnie zbilansowane, że nie narusza praw zachowania. Znikomo mały impuls ze strony psychiki wywołuje w systemie fizycznym olbrzymie skutki, podobnie jak i odwrotnie, niewielka informacja przychodząca z zewnątrz może stać się zalążkiem ważnej myśli. Na terenie psychiki rządzą inne prawa niż w świecie fizycznym. Tam liczą się znaczenia, rozumienie, zamiary i wartości. Tam zapadają wolne decyzje7. Model ten pozwala pogodzić nasze niezbywalne przekonanie o sprawczości własnego „ja” z fizykalną zasadą determinizmu i zachowania energii8. Głównym jednak interesującym nas tu problemem dotyczącym odpowiedzialności za czyn jest natura związku, jaki zachodzi między czynem i jego skutkiem a podmiotem działającym po ustaniu działania. Pytamy więc, co się dzieje po osiągnięciu skutku ludzkiego czynu? Czy związek skutku z czynem nadal istnieje, czy zostaje zerwany? A jeśli istnieje, to na czym polega? Od odpowiedzi na te pytania zależy głównie rozwiązanie ontologicznego problemu odpowiedzialności za czyny. Otóż po ustaniu czynu sytuacja przedstawia się następująco: energia naszych mięśni przeszła na inne substancje, które uległy zmianie bądź głębokiej (substancjalnej), bądź powierzchownej (przypadłościowej). Podmiot działający utracił nieco ze swej energii. W pamięci pozostały zapisane wrażenia kinestetyczne oraz doświadczenie skutku za pomocą wzroku, dotyku itp. Wzrosła entropia w układzie, dokonał się proces nieodwracalny, dzięki czemu skutek czynu jest osiągnięty definitywnie9. Skoro więc działanie się skończyło, a istnieje i trwa tylko człowiek o nieco uszczuplonej energii oraz poza nim zmieniona pewna inna substancja nieosobowa lub inny człowiek zmodyfikowany przez owo działanie, to dlaczego w języku potocznym nadal wiąże się działanie z podmiotem, gdy się mówi o odpowiedzialności za czyn i za jego skutki, choć działania już nie ma? Dlaczego np. twórcę obrazu nazywa się malarzem, twórcę muzyki — kompozytorem, czyli utrzymuje się ciągle związek dzieła z twórcą, choć ten w danej chwili niczego nie maluje, niczego nie komponuje? Dlaczego sensowne jest prawo autorskie, na podstawie którego można bronić nietykalności swego dzieła, nie pozwalać na jego naśladownictwo, a przypisywanie sobie przez kogoś autorstwa cudzego dzieła nazywać plagiatem? Dlaczego jest rzeczą rozsądną otrzymywać za dzieło pochwały lub nagany? Dlaczego kogoś, kto wyrządził krzywdę, nazywa się winowajcą, choć naganny czyn w tej chwili już nie istnieje, a trwają tylko jego skutki i pamięć o tym czynie? Rozwiązanie utylitarystyczne W ujęciu pragmatystycznym mówienie o odpowiedzialności to tylko wygodny sposób sprawowania kontroli działania jednostek lub grup ze strony jakiejś władzy czy autorytetu, lub przepis wychowawczy wprowadzony w tym celu, aby kogoś, kto jest skłonny do pozytywnych czynów, umocnić w tej postawie, a kogoś innego, kto jest skłonny do złego działania, zniechęcić, i sprawić, by zaprzestał czynić zło i w przyszłości go unikał. W koncepcji utylitarystycznej lub pragmatystycznej nie chodzi o ontologiczne wyjaśnienie powiązania czynu z podmiotem, ale o osiągnięcie korzystnego celu. Aby ten cel osiągnąć, poszczególni ludzie lub grupy społeczne starają się wpływać na innych bądź profilaktycznie, bądź terapeutycznie. Starają się zwiększyć sumę korzyści za pomocą środków zachęcających do postępowania uznawanego za dobre. Bronią się przed szkodą ze strony jednostek aspołecznych i środowisk przestępczych przez stosowanie różnych metod, zniechęcających do czynów ocenianych jako złe. Obrona ta może apelować do rozumu i woli danej jednostki, licząc na zrozumienie, że pewne działania danego człowieka przynoszą szkodę nie tylko innym, ale w dalszej perspektywie jemu samemu. Może polegać na tresurze, inżynierii dusz, manipulacji za pomocą różnego typu socjotechnik, bez uwzględniania godności ludzkiej. Wreszcie może sięgać wprost do drastycznych metod fizycznego krępowania i ograniczania działalności ludzkiej, np. przez izolowanie, zamykanie itp. Ta koncepcja ma swoje ontologiczne korzenie w fenomenalizmie. Wiąże się z etyką bez podmiotu, powstałą po zanegowaniu substancji przez J. Locke'a i D. Hume'a. W ich ujęciu człowiek jest szeregiem następujących po sobie przeżyć, rojem fenomenów, dziwnym trafem statystycznie powtarzających się zdarzeń, nie mających jakiejś bezwzględnej konieczności. Skoro nie istnieje coś takiego jak natura, a liczą się przeżycia, należy przeprowadzić rachunek przyjemności i przykrości i postępować tak, by bilans byt dodatni. Można w tym bilansie brać pod uwagę samą jednostkę i troszczyć się egoistycznie o samego siebie lub społeczność, z którą jesteśmy jakoś uczuciowo związani, licząc na to, że działanie na rzecz społeczności przyniesie i nam na zasadzie rykoszetu jakąś korzyść. Jednak według powszechnego odczucia ta utylitarystyczna koncepcja nie jest trafna. Istnieje przekonanie, że człowiek nie jest tylko przygodnym sprawcą skutków, które pojawiają się jako czasowo-przestrzenne następstwo zdarzeń psychicznych, ale że jest odpowiedzialny, jako podmiot trwały i określony, świadomy i wolny, za swoje czyny i ich przewidywane skutki, i to zarówno w czasie dokonywania czynu, jak i po ustaniu działania. Związek tego podmiotu ze skutkami czynu nie zrywa się po ustaniu działania. Nadal trwa ontyczna więź między świadomym „ja”, a skutkiem jego wolnego czynu. Wobec tego należy szukać innego rozwiązania niż czysto pragmatystyczne. Tradycje religijne W tradycji hinduistycznej (ale także w buddyzmie i dżajnizmie) spotykamy zbliżoną do opisanej wyżej koncepcje karmana. Wyraz karman pochodzi od sanskryckiego źródłosłowu kr — działać. W Wedach miało znaczenie działania kultowego, a szczególnie ofiarniczego, którego skutkiem miało być zjednoczenie z bóstwem i osiągnięcie szczęścia. Wedy odróżniają trzy rodzaje karmana: pratisiddha — czyn zbawienny, kāmya — czyn wykonywany w celu spełnienia jakiegoś pragnienia, nitya — czyn stały, czyli taki, którego wykonywanie jest obowiązkiem. Warunkiem zbawienia jest wykonywanie czynów nitya10. W wieku VI przed Chrystusem w wyniku synkretyzmu religijnego wskutek podbojów Ariów słowo to zmieniło sens. Karman zatracił znaczenie zbawcze, a przybrał charakter przeszkody na drodze do wyzwolenia. Akcent położono na skutek działania karmana vāsanā — wrażenie, ślad, odcisk, piętno. Z karmanem wiąże się samsāra — kołowrót narodzin i śmierci. Słowo to pojawia się w Upaniszadach ok. roku 1000 przed Chrystusem. Zasada karmana opiera się na trzech przesłankach: 1) na zasadzie przyczynowości, obowiązującej w ciągu kolejnych egzystencji, 2) na etyzacji, tzn. zróżnicowaniu konsekwencji w zależności od dobrych lub złych czynów (czyn dobry ma skutek zasługujący: dharma, czyn zły ma skutek naganny: adharma), 3) na wierze w reinkarnację11. Vāsanā gromadzą się w chwili śmierci w pamięci człowieka, czyli w materii świadomościowej (citta), która po zgonie przechodzi w innego człowieka lub zwierzę. Vāsanā determinują rodzaj ciała, jakie się narodzi, czas trwania życia, ogólny charakter przyszłych doznań (przyjemne lub przykre). Człowiek rodząc się jest wyposażony w 3 rodzaje karmana: 1) prārabdha — rozpoczęty, który ujawnia się jako los danej istoty, 2) samcita — zebrany, czyli nagromadzony w następstwie czynów poprzedniego żywota, 3) āgamin — przyszły. U człowieka wyzwolonego (jívanmukta) działa tylko prārabdha, dwa dalsze rodzaje karmana zostają unicestwione12. Wnioski, jakie wyprowadzano z koncepcji karmana i samsary, były różne. Sannyāsin zaprzestawali wszelkiego działania. W Bhagavadgita zaleca się wykonywanie czynów bezinteresownych. Jeśli jednak nie potrafimy się powstrzymać od pragnień, to możemy jeszcze uczynić bhakti, czyli akt czci i zaufania wobec Kriszny, który ma moc ingerencji w działanie karmana i okazania swej łaski13. Wprowadzenie reinkarnacji miało motywy psychologiczne. Wydawało się, że mając do dyspozycji szereg żywotów, można będzie łatwiej osiągnąć wyzwolenie. Znając jednak skłonność człowieka do złego, można mieć wątpliwości, czy wędrówka dusz coś w tej sytuacji zmienia. W tradycji chrześcijańskiej istnieje pewna analogia do karmy, ale bez uciekania się do owego mechanizmu odwlekania rozliczenia się ze swoich czynów. Wobec jednorazowości sądu wzrasta stopień i powaga odpowiedzialności za czyny14. Stwierdza się przy tym trwały związek czynów z podmiotem. W księdze Objawienia św. Jana czytamy np.: „Uczynki ich idą za nimi”15. W jaki sposób idą? Przecież uczynki nie są substancjami, nie są bytami niezależnymi. Nie idą jak pisklęta za matką. Czy więc „idą” jako ślady w psychice, w pamięci duchowej, a może w pamięci Bożej? Czy zostawiają jakieś engramy w otaczającym świecie? Z samego tekstu nie możemy wnioskować o mechanizmie tego związku. Jest on jednak założony jako uwarunkowanie przyszłej nagrody lub kary. Nadzieją jest w chrześcijaństwie możliwość jakiegoś oczyszczenia po śmierci, jakoby przez ogień”16. Próba rozwiązania filozoficznego Można jednak pokusić się o jakieś hipotetyczne filozoficzne wyjaśnienie związku skutku z czynem. Mianowicie działanie, jak każda zmiana, która jest drogą do bytu, posiada takie same aspekty jak byt: a więc istnieniowy i treściowy. Istnieniowy, bo w substancji, na którą się oddziałuje, pojawia się coś nowego, co istnieje; treściowy, bo treść, struktura, forma jest odwzorowywana w innym podmiocie. Można prześledzić ścieżkę jakby przenoszenia się informacji treściowej (ontycznej) coraz to dalej od działającego podmiotu, rozszerzanie się fali działań osoby ku coraz to dalszym peryferiom. Ze względu na to, że ruch przestrzenny powinien być traktowany jako stan, a działanie wywołuje ruch przestrzenny, więc podmiot jest ciągle właścicielem tego ruchu jako skutku działania w dziedzinie istnienia, podobnie jak ciało materialne jest właścicielem swego pola sił. Ustawanie ruchu jest zresztą pozorne. Ustaje ruch makroskopowy, uporządkowany, trwają nadal chaotyczne ruchy cząstek, jako dalszy ciąg oddziaływań zapoczątkowanych przez człowieka, ale ruchy te same z siebie nie są już zdolne do powrotnego uporządkowania się. Można stwierdzić też przynależność treściową skutku do jego przyczyny. Mianowicie jeśli treść zawarta w działaniu podmiotu odwzorowuje się w innych podmiotach, na które jest skierowane, to jest to w zasadzie taka sama treść, jaka została pomyślana i wytworzona przez działający podmiot. Dlatego też np. pomysł autorski należy ciągle do autora, choć został odwzorowany na jakimś innym materiale względnie trwałym lecz plastycznym lub chłonnym, jak papier, marmur, taśma magnetofonowa czy dysk komputerowy i jako taki jest odległy czaso-przestrzennie od swego twórcy. Tego autorstwa nie można się wyrzec, ponieważ relacja formy odwzorowanej do jej wzoru jest realna i niezależna od woli. Nawet sprzedawanie praw do jakiegoś dzieła nie zaprzecza autorstwu. Nie jest przy tym ważne, w jakim materiale obecna jest dana struktura, w ilu występuje egzemplarzach; ważniejsze, by była ona oryginalna, niepowtarzalna, posiadająca swoją własną indywidualność, świadczącą o twórcy. Twórca po wykonaniu dzieła także nie jest ten sam, co przedtem. Wprawdzie i w jego pamięci zachodzą procesy entropijne, zatraca się powoli informacja o dziele, jakie stworzył, niemniej pozostaje w nim zadowolenie z udanego tworu lub zawód i rozczarowanie z nieudanego dzieła. Twórcze działanie jest wyrazem wrodzonych zdolności autora lub świadectwem jego pracy nad sobą, wykształcenia, wprawy. Z każdym dziełem autor zdobywa nowe doświadczenie. W tym też sensie dzieło zostawia swój ślad w jego twórcy. Ten przykład można poszerzyć i odnieść analogicznie do każdego czynu dobrego czy złego. Czyn nawet po ustaniu działania jest nadal słusznie przypisywany jego autorowi. T. Ślipko opisuje związek czynu z podmiotem następująco: „Moralna wartościowość aktu wnika w duchowe wnętrze tej osoby i ją wewnętrznie modeluje”. „Dokonuje się więc w duchowych głębinach człowieka proces formowania się jego moralnej osobowości, owszem — w procesie tym wyraża się zasadniczy nurt, a zarazem ukryty rdzeń jego moralnej osobowości”17. Wnioski Z takiego ujęcia wynikają określone wnioski. 1. Skoro człowiek jako osoba jest odpowiedzialna za swoje czyny i za ich skutki, powinien podejmować decyzje po dojrzałym namyśle. Powinien przeprowadzać przed działaniem pewnego rodzaju eksperyment myślowy, w którym będzie się starał przewidzieć konsekwencje swojego czynu. Powinien być „Prometeuszem” — przewidującym, a nie „Epimeteuszem” — mądrym po szkodzie. 2. Potocznie mówi się np.: „Trzeba odróżnić winę od winowajcy”18. W świetle powyższych rozważań to powiedzenie nie jest słuszne, bo po pierwsze, gdyby się je przyjęło, musiałoby się też odróżniać zasługę od bohatera, świętość od świętego. A jeżeli nie odrywa się dobra od czyniącego dobro, to tak samo nie można odrywać zła od człowieka złego. Po drugie, jeśli ktoś świadomie i w sposób dobrowolny zamierza uczynić jakąś szkodę czy krzywdę drugiemu, to już samo wyobrażenie tego złego czynu jest naganne, ponieważ posiada strukturę przeciwną postulatowi rozwoju człowieka, którego chce się skrzywdzić. Chociaż na razie ta struktura jest działaniem potencjalnym, może się ono łatwo uaktualnić i stać się rzeczywistym spustoszeniem jakichś wartości, a więc krzywdą zadaną człowiekowi. Nic dziwnego, że Chrystus Pan potępił już nawet zdrożny zamiar popełnienia cudzołóstwa19. Zły zamiar plami człowieka od strony moralnej nie mniej od złego czynu, choć w praktyce sądowniczej de internis non iudicat praetor (sędzia nie ocenia aktów wewnętrznych). Dla uzasadnienia owego potocznego powiedzenia stosuje się czasem porównanie winy do choroby dręczącej pacjenta. Mówi się, że tak jak lekarz odróżnia chorobę od chorego i walczy z chorobą chroniąc pacjenta, podobnie trzeba zwalczać winę, a chronić winowajcę. Ale porównanie to nie jest trafne. Choroba to rzeczywiście coś innego niż człowiek chory. Są to bakterie lub wirusy atakujące człowieka, ubytki lub nadmiary czegoś w organizmie. Wina natomiast tak mocno charakteryzuje winowajcę, że jest jakby jego przedłużeniem i nie da się jej od niego oddzielić. Trzeba dopiero nawrócenia, w którym winowajca wyrzeka się swojej nagannej postawy, a na jej miejsce usiłuje wprowadzić dobre nawyki, nastawione na czyny zgodne z kierunkiem rozwoju osób, z którymi się styka. Nawrócenie to nic jest zwykłe obmycie brudu okrywającego duszę człowieka, powierzchownie szpecącego jego duchowe oblicze, lecz musi być ono całkowitą zmianą duchowego życia i nastawienia człowieka. 3. Rodzi się pytanie, czy człowiek jest zły dlatego, że jeden z jego czynów jest zły, choć dokonuje równocześnie wielu czynów dobrych. Odpowiedzieć można dwojako: Istnieje zasada: Bonum ex integra causa, malum e quolibet defectu. (Dobre jest coś, gdy jest dobre pod każdym względem, do zła wystarcza jakikolwiek brak). Sprawdza się ona wtedy, gdy zło niszczy jakiś układ funkcjonalny, który się rządzi zasadą: wszystko albo nic. Ale w pewnym sensie ma ono zastosowanie i do innych sytuacji. Podobnie jak czystym jest to, co nie ma na sobie żadnej plamy, a brudnym staje się przy najmniejszym nawet zachlapaniu błotem, tak i człowiek staje się jakoś zły, gdy decyduje się na nawet mały czyn zły. Możliwa jest jednak i łagodniejsza odpowiedź, w której kładzie się nacisk na to, co dobre w człowieku: Człowiek psuje się powoli i stopniowo. Choć czyn niegodny plami jego sumienie, istnieją w nim jeszcze pokłady dobra, dzięki którym ma on szansę powstania i naprawienia zła, jakie popełnił. Nie ma człowieka absolutnie i pod każdym względem złego. 4. Poważne przestępstwo jest autonomicznym działaniem prowadzącym do zniszczenia drugiego człowieka, posuniętym czasem nawet do nieodwracalnego zahamowania jego rozwoju. Godzi ono jednak także w samego autora złego czynu, ponieważ swoim postępowaniem przyzwala on na to, by i on, jako człowiek nie różniący się istotnie od innych, stał się przedmiotem podobnie niszczącego działania. Przestępca więc staje się odpowiedzialny w pewnym sensie za własną rzeczywistą lub potencjalną szkodę. 5. Prawdziwemu i szczeremu nawróceniu musi towarzyszyć chęć i staranie naprawienia krzywd i przywrócenia w miarę możliwości pierwotnego integralnego stanu osoby poszkodowanej. Czy takie nawrócenie jest możliwe bez pomocy Boga? Filozofia tego problemu nie rozstrzyga. Teologia odpowiada na to pytanie przecząco. *** Powyższe próby wskazania ontologicznych podstaw odpowiedzialności opierają się one na pewnych elementach klasycznej ontologii, zastosowanej do interpretacji zachowań ludzkich. Wynika z nich, że przed podjęciem każdego czynu, nawet mającego postać zabawy, należy dobrze rozważyć okoliczności, w jakich działamy, aby przewidzieć w miarę możności, jakie ten czyn będzie miał bliższe i dalsze skutki, ponieważ po zaistnieniu działania nie zawsze dana jest możliwość zahamowania ciągu działających przyczyn, a także naprawienia szkód, wyrządzonych przez nieprzemyślane działanie. W tekście zastanawiano się tylko nad jednym z aspektów odpowiedzialności, nad jego stroną przyczynową. Problem wolności aktu decyzji oraz problem wartości moralnych decydujących o dobroci lub złości czynu nie były brane pod uwagę, choć są one istotne dla etyki. Proponowane rozwiązanie nazwałem hipotetycznym, gdyż jest ono tylko próbą i ujęciem szkicowym, wymagającym dalszej dyskusji. 1 S. Th., 1, q. 3, a. 6; q. 29, a. 3. 2 Zarys etyki ogólnej, Kraków 1984, s. 386, 3 Zob. H. Jonas, Zasada odpowiedzialności. Etyka dla cywilizacji technologicznej, przeł. M. Klimowicz, Kraków 1996, s. 167—171. 4 Por. R. Ingarden, Wykłady z etyki, red. A. Węgrzecki, Warszawa 1989, s. 303. 5 Kard. K. Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków 19852, s. 87—88. 6 H. Jonas, dz. cyt., s. 382. 7 Ibid., s. 385—6. 8 Pomijam dyskutowaną przez H. Jonasa w związku z zagadnieniem wolności woli sprawę indeterminizmu w mechanice kwantowej. Problemem filozoficznych implikacji ortodoksyjnej interpretacji teorii kwantów zająłem się w artykule opublikowanym w „Forum Philosophicum” 3 (1998), s. 77—95. 9 Zob. S. Ziemiański, Związek argumentu kinetycznego z argumentem entropologicznym, „Studia Philosophiae Christianae” 7 (1971) n. 2, s. 288—9. 10 Zob. H. von Glasenapp, Die Philosophie der Inder, Stuttgart 19743, s. 146. 11 Por. L. Podżorski, Prawa karmy, Wrocław 1993; F. Tokarz, Z filozofii indyjskiej. Kwestie wybrane, I—II, Lublin 19902. 12 Zob. F. König, H. Waldenfels, Leksykon religii. Zjawiska — dzieje — idee, Warszawa 1997, s. 183—4; H. von Glasenapp, Die nichtchristlichen Religionen, Frankfurt am Main 1957, s. 118. 13 Por. J. Gonda, Les religions de l'Inde. I. Védisme et hindouisme ancien, Paris 1962, s. 248—253. 14 „Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hbr 9,27). 15 Ap 14,13. 16 1 Kor 3,15. 17 Odpowiedzialność w świetle etyki chrześcijańskiej, w: O odpowiedzialności. Moralny wymiar odpowiedzialności w życiu publicznym. Materiały III Jagiellońskiego Sympozjum Etycznego, Kraków, 4—5 VI 1990, red. J. Pawlina, Kraków 1993, s. 15. 18 Por. G. Vandervelde, Liberté et création dans l'enseignement de Jean-Paul II, „Nouvelle Revue Théologique”, 119 (1997), s. 407: „Osoba ma większą wartość niż wszystko inne i nie powinno się jej zamykać w jej czynach, dobrych czy złych (nie: jesteś kłamcą, lecz: skłaniałeś), z drugiej strony osobę osądza się na podstawie tego, czego skutecznie dokonała sama z siebie w ciągu swego życia ziemskiego”. 19 Mt 5,29. dalej >> opr. aw/aw Fala kulista – fala, której powierzchnie falowe mają kształt współśrodkowych powierzchni kulistych. Środek tych powierzchni nazywa się środkiem fali. Tego typu fale wzbudzane są w jednorodnym ośrodku izotropowym przez pojedyncze źródło punktowe. Funkcja opisująca drgania dla skalarnej fali kulistej jest postaci: Oznacza to, że
Odpowiedzialnością deliktową nazywamy odpowiedzialność cywilnoprawną, która wynika z czynu niedozwolonego. Czynem niedozwolonym, zgodnie z prawem cywilnym, jest działanie albo zaniechanie, których skutkiem jest szkoda. Czynem niedozwolonym jest nie tylko czyn, za który grozi kara, ale każde zachowanie, które narusza porządek prawny. Żeby zachowanie uznano za niedozwolone, to nie jest ważne, czy dane zachowanie jest zawinione, czy nie. Mówimy tu o tzw. odpowiedzialności na zasadzie prawna odpowiedzialności deliktowejOdpowiedzialność deliktową określa kodeks cywilny, który mówi, że każdy, kto wyrządził szkodę drugiemu człowiekowi, jest obowiązany do naprawienia tej szkody. Zgodnie z terminologią prawną, sam fakt wyrządzenia szkody powoduje, że zachodzi wtedy między sprawcą a poszkodowanym stosunek prawny. Skutkiem tego, jest to, że sprawca musi naprawić szkodę, a poszkodowany ma prawo otrzymać odszkodowanie. Sprawca jest więc dłużnikiem, a poszkodowany wierzycielem. Żeby jednak powstała odpowiedzialność deliktowa, nie jest ważne czy strony związuje się stosunkiem prawny, czy nie. Wystarczy to, że szkoda powstała. Żeby powstała odpowiedzialność związana z czynem niedozwolonym nie jest ważne, czy zobowiązaniem objęte są osoby fizyczne, prawne, czy też podmioty, które nie mają osobowości powstała odpowiedzialność cywilna, to łącznie trzeba spełnić trzy przesłanki: musi powstać szkoda, czyli w dobrach osoby poszkodowanej musi powstać uszczerbek; musi zaistnieć zdarzenie, które wywołuje szkodę; musi istnieć związek między szkodą a zdarzeniem. Jeśli brak jest którejkolwiek z tych przesłanek, to odpowiedzialność sprawcy jest wyłączona. Jak mówi ogólna zasada prawa cywilnego, ciężar dowodu zawsze spoczywa na tym, kto chce dochodzić roszczeń z powodu popełnionego czynu niedozwolonego. W sytuacji, gdy odpowiedzialność za delikt ponoszona jest na zasadzie ryzyka, to wystarczy, że szkoda powstaje, a podmiot, który ma naprawić szkodę, może uwolnić się od odpowiedzialności ,jeśli wskaże przesłanki, które na to za szkodęSprawca ponosi zawsze odpowiedzialność za szkodę. Zgodnie z zasadą musi on naprawić szkodę w pełni. Nie da się miarkować odszkodowania. W określonych sytuacjach odszkodowanie może być jednak zmniejszone, jeśli da się udowodnić, że poszkodowany się przyczynił do szkody. Trzeba pamiętać, że musi istnieć związek przyczynowy między tym, że czyn jest bezprawny, a jest wtedy, kiedy personalnie można zarzucić komuś popełnienie czynu. Składa się ona z: elementu obiektywnego, wtedy wynika z niezgodności zachowania z obowiązkiem, który na nim ciąży; elementu subiektywnego, gdy podjęta została i przeprowadzona niewłaściwa decyzja. Wina może być umyślna (biorąc pod uwagę działanie albo zaniechanie), a także nieumyślna (w przypadku niedbalstwa albo gdy nie została dołożona należyta odpowiedzialnościOdpowiedzialność jest wyłączona wobec małoletniego, który nie skończył trzynastu sprawca mógł ponieść odpowiedzialność, musi być poczytalny, co znaczy, że musi swobodnie podejmować wolę, a także przewidywać skutki postępowania. Gdy trudno określić osobę odpowiedzialną za nadzór sprawcy i tak można żądać, by szkoda została można wyłączyć na zasadzie winy, wtedy jest to ekskulpacja, albo na zasadzie ryzyka – wtedy funkcjonujące określenie to* egzoneracja*.Naprawienie szkody może wiązać się z koniecznością przywrócenia stanu poprzedniego, wspomnianego już odszkodowania albo jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Stawonogi (Arthropoda, z gr. ἄρθρον arthron – staw + πούς, ποδός pous – noga) – najliczniejszy . Dotychczas opisano ponad milion . Według danych IUCN opisano 950 000 gatunków owadów i 40 000 skorupiaków. Liczby w pozostałych grupach stawonogów wahają się – w zależności od źródła – od kilkunastu tysięcy
Sąd Okręgowy w Kielcach 16 września 2021 r. uwzględnił w całości żądanie powoda, który domagał się od Alior Bank ponad 200 000 zł odszkodowania za doprowadzenie przez Alior Bank do inwestycji w jeden z funduszy z rodziny W Investments (I C 807/20). Jeżeli wyrok się uprawomocni, to powód odzyska wszystkie wpłacone, czyli faktycznie stracone w ramach inwestycji, środki. Czytaj też: NIK wskazuje słabości nadzoru nad rynkiem funduszy inwestycyjnych Niekorzystna inwestycja Problem dotyczył małżeństwa, które oszczędzało na budowę domu i wpłacało do banku zarobione za granicą pieniądze. Dyrektor oddziału spostrzegł fakt wpłacania na rachunek znacznych środków, zaczął rozmowę z klientami, która doprowadziła do nawiązania długoletniej relacji między nimi a oddziałem. Klienci korzystali ze wsparcia doradcy, który kontaktował się z nimi i rekomendował produkty. W 2016 r., gdy klientowi kończyła się umowa o lokatę, bankier skontaktował się z nim. Poinformował, że posiada przygotowaną dla niego bardzo korzystną propozycję i przekonał go do inwestycji w produkt, który zgodnie z zapewnieniami pracownika banku, miał być tak bezpieczny jak lokata, ale miał umożliwić uzyskanie większych korzyści. Klient jednoznacznie podkreślił, że nie akceptuje utraty choćby cząsteczki posiadanego kapitału. Za pośrednictwem oddziału Alior Banku dokonał zapisu na certyfikaty inwestycyjne funduszu SGB WI Lasy Polskie. Następnie w wykonaniu zapisu przelał wymagane środki – łącznie z prowizją nieco ponad 200 000 zł. Gdy zaczęło się zamieszanie z certyfikatami, bank nie skontaktował się z klientem i nie poinformował go, że może być kłopot z odzyskaniem środków. Gdy w końcu wiadomość o tym dotarła do klienta, niezwłocznie złożył on żądanie wykupu. Okazało się jednak bezskuteczne. Nieuczciwa praktyka rynkowa Poszkodowany wystąpił na drogę sądową, reprezentowali go prawnicy z kancelarii WN Legal Wątrobiński Nartowski sp. j., którzy podnieśli, że klient zawarł z bankiem sposób dorozumiany umowę o świadczenie usług doradztwa inwestycyjnego, a umowa nie była przez bank wykonywana w sposób odpowiedni. Nienależyte wykonanie tej umowy doprowadziło do powstania szkody w majątku klienta. Pełnomocnicy wskazali też, że banki dystrybuując ryzykowne produkty inwestycyjne wśród swoich klientów, dopuszczały się nieuczciwych praktyk rynkowych. Odpowiedzialność deliktowa Alior Bank nieco łączy się z odpowiedzialnością kontraktową. Jej źródło tkwi zdaniem pełnomocników powoda w dokonanym przy dystrybucji produktu naruszeniu przepisów ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, aktów wykonawczych do niej oraz innych bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa. To też kwestia nieważności dokonanego zapisu na certyfikaty z powodu sprzeczności z prawem i zasadami współżycia społecznego. Nieważność zapisu oznaczała, że podmiot otrzymujący wpłatę na certyfikaty inwestycyjne powinien zwrócić całości środków – nienależne świadczenie. Sąd przychylił się do argumentacji powoda i uznał, że Alior Bank nienależycie wykonał umowę i dopuścił się uchybień w procesie dystrybucji certyfikatów inwestycyjnych funduszu SGB WI Lasy Polskie (z rodziny W Investments). Bank nie poinformował o ryzyku związanym z transakcją, mimo że klient nie akceptował utraty środków, a to doprowadziło do dokonania i wykonania zapisu na certyfikaty. Uchybienia doprowadziły do powstania szkody w majątku klienta banku, szkoda jest kwota zainwestowanych (i straconych) przez niego środków. Sąd Okręgowy w Kielcach podkreślił, że szkoda już istnieje, a jeżeli kiedyś dojdzie do rozliczenia certyfikatów nabytych przez klienta, to wówczas Alior Bank może skierować do niego żądanie. Precedensowy wyrok Wyrok kieleckiego SO jest precedensowy z dwóch powodów. Po pierwsze, sąd uznał, że bank dopuścił się nieprawidłowości przy oferowaniu produktu, a zachowania banku nie sprowadzają się do zwykłej sprzedaży, lecz ma on względem swojego klienta obowiązki o charakterze doradczym/informacyjnym. Ważniejsze jest jednak to, że sąd uznał, że klient Alior Banku poniósł szkodę. Tą szkodą są utracone środki zainwestowane w certyfikaty inwestycyjne, czyli to co klient wpłacił (zainwestował) w ramach skorzystania z oferty banku. Jak tłumaczy Damian Nartowski, radca prawny, wspólnik w kancelarii WN Legal Wątrobiński Nartowski sp. j., dotychczas sądy przyjmowały, że można ustalić odpowiedzialność Alior Banku tylko na przyszłość – Alior Bank poniesie odpowiedzialność w sytuacji, w której certyfikaty inwestycyjne zostaną rozliczone (jednak nie wiadomo kiedy to nastąpi). Dotychczasowe orzecznictwo kształtowało się różnie. - Wydaje mi się, że więcej było przegranych, zapoczątkowanych błędem poglądem, że szkody jeszcze nie ma. Wygrane, jeżeli się zdarzały, to sprowadzały się do tego, że ustalano odpowiedzialność Alior Bank w przyszłości, natomiast nie zasądzano odszkodowania „już”, w wyroku, z wyjątkiem podobno jednej wygranej zasądzającej odszkodowanie w Gdańsku – mówi mec. Nartowski. Ta sprawa ma znaczenie dla wielu procesów dotyczących nie tylko odpowiedzialności Alior Banku i certyfikatów inwestycyjnych, ale też innych banków i innych produktów (np. obligacji itp.), które doprowadziły do utraty środków przez klientów. - Pokazuje, że odzyskanie środków jest możliwe i nie trzeba czekać na to w nieskończoność – kwituje Damian Nartowski. Jacek Czabański, Mariusz Korpalski, Tomasz Konieczny Sprawdź POLECAMY
H99YvBo.
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/320
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/244
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/196
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/357
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/175
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/261
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/315
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/342
  • vc3rx2b4wj.pages.dev/246
  • to się nazywa odpowiedzialność